“All You Need Is Love”
Piosenka legendarnego zespołu The Beatles, należąca do tzw. lektury obowiązkowej , to mimo wszystko coś więcej, niż popularny przebój. Autorem utworu jest John Lennon, który podzielił się prawami autorskimi z Paulem McCartney’em, dopisując jego nazwisko jako współtwórcy. Premiera piosenki miała miejsce w pierwszym telewizyjnym programie na żywo, o zasięgu globalnym, pt. “The Beatles On Our Worlds”. Dzięki emitowaniu programu przez łącza satelitarne 25 czerwca 1967 roku, piosenkę wysłuchało 150 milionów widzów w 26 krajach.
Utwór “All You Need Is Love” powstał na zamówienie stacji telewizyjnej BBC, przy wsparciu rządu Wielkiej Brytanii. Zespół został poproszony o napisanie piosenki z przekazem, który będzie łatwy do zrozumienia przez każdego, niezależnie od szerokości geograficznej. Zdaniem managera zespołu, Briana Epsteina, zadanie zostało wykonane znakomicie – muzycy postarali się, aby świat dostał jednoznaczną wiadomość, że miłość jest tak uniwersalnym zjawiskiem, że występuje wszędzie i dotyka każdego. Sam Lennon, uważając się za artystę rewolucyjnego przyznaje, że świadomie stworzył piosenkę propagandową,
Wszystkie nowe wersje piosenki zdecydowanie wykraczają poza podstawową funkcję utworu typowo rozrywkowego. Najczęściej są istotnym elementem filmu. Jestem przekonany, że przeciętny widz zapytany, z czym kojarzy mu się film “Love Actually”, odpowie bez wahania: “All You Need Is Love”.
Innym obrazem, w którym piosenka odegrała ważną rolę, jest “Accross Universal”. W tym filmie, już “etatowym” w naszym przyglądaniu się piosenkom The Beatles, mieści się aż 30 utworów zespołu. Być może nie wszystkie są tam wykonane na mistrzowskim poziomie, to jednak każda interpretacja służy określonemu celowi w filmie, dlatego warto ich słuchać, oglądając cały film. Takie podejście pomoże nam lepiej zrozumieć koncepcję wykonawczą konkretnej piosenki.
Podobną, licznie reprezentowaną kategorią jest wykorzystanie piosenki w jakiejś sprawie. Stąd jej częste pojawianie się na koncertach charytatywnych lub “ku czci”. Jednym z przykładów jest tutaj nagranie sygnowane marką Japan United with Music, powstałe jako hołd złożony ofiarom tragicznego trzęsienia ziemi w Japonii. W nagraniu wzięło udział 30 najsłynniejszych japońskich wykonawców. Już sama liczba bardzo zajętych na codzień muzyków, wymusiła na producentach indywidualny sposób nagrywania poszczególnych ścieżek dźwiękowych (co nawet pokazano w teledysku). Taki sposób nagrywania jednego utworu jest zawsze stosowany w przypadku udziału dużej liczby wykonawców (np. słynne “We Are The World”) i to także prawdopodobnie był imperatyw do rozwijającego się obecnie w internecie nurtu nagrywania piosenek w technice “split-screen”. O tej nowince technicznej wspominamy w artykule poświęconemu piosence “The Show Must Go On”.
Na tle wykonań towarzyszących ważnym wydarzeniom, interesująco brzmi wersja rodzimego zespołu Lemon. Ta propozycja, mieszcząca się w stylistyce zespołu, stawia na budowanie nastroju. Na pewno nie można przejść obok tego nagrania obojętnie, zwłaszcza że zarówno warstwa wokalna, jak instrumentalna (świetna, oszczędna aranżacja) są ze sobą spójne.
Typową muzyczną interpretację zaproponowała także kapela The Flaming Lips. Nagranie to stanowi przykład rzetelnego potraktowaniu covera. W tej wersji nie byłoby nic sensacyjnego, gdyby nie fakt, że zespół jest reprezentantem rocka psychodelicznego. Być może więc Beatelsi tak kojąco wpłynęli na tych muzyków, że ich interpretacja jest raczej stonowana. Można na to jeszcze spojrzeć z drugiej strony – prawdziwy artysta dobiera środki wyrazu osobno do każdego utworu, dlatego zespół The Flaming Lips zagrał akurat w taki sposób, czym może wzbudzać szacunek.
Pozostając przy ciekawych wersjach stricte muzycznych, uwagę zwraca także propozycja grupy Beatallica. Zanim ktokolwiek się oburzy na to wykonanie, może warto się zastanowić, czy nie mamy tu do czynienia z pastiszem? Nadanie utworowi tytułu „All You Need Is Blood” sugeruje tylko jakąś próbę współczesnej interpretacji. Potwierdzeniem, że jest to rodzaj muzycznej manipulacji, jest rozpoczęcie utworu fragmentem hymnu amerykańskiego (w oryginale występuje Marsylianka). To jeden z nielicznych przykładów na odbrązowienie tej piosenki – zabieg odważny i kontrowersyjny. Mimo wszystko wolę słuchać nagrań odważnych i muzycznie konsekwentnych, niż nudnego, nic nie wnoszącego „profesjonalizmu”.
Na zakończenie zostawiłem wykonanie niezwykłe. To co zrobiła firma Starbucks, to świetne nawiązanie do pierwotnego zamierzenia autorów utworu. I nawet nie przeszkadza tu kontekst komercyjny.
All you need is love, love, love……Czego i Państwu życzę:-)
Wojciech Wądołowski
marzec, 2014 r.