„Amazing Grace”

„Amazing Grace”

Robiąc niedawno porządki w piosenkach, które opisałem w coverowym cyklu, odkryłem ze zdumieniem, że pominąłem ważną pieśń. Co prawda trudno porównywać „Amazing Grace” z typowymi rozrywkowymi piosenkami, bo to bardziej hymn i jakiś symbol, ale dla Amerykanów utwór bardzo ważny, bodajże nr 2 po hymnie narodowym. „Amazing Grace” często wykonuje się na ważnych uroczystościach kościelnych i patriotycznych, niedawno na inauguracji prezydentury Joe Bidena. I nie dotyczy to jedynie USA – obliczono, że utwór jest wykonywany ponad 10 milionów razy w ciągu roku.

Ten hymn powstał w 1779 roku, a jego autorem, paradoksalnie, jest Anglik – poeta i pastor kościoła anglikańskiego John Newton. Tekst powstał 7 lat wcześniej na podstawie osobistych doświadczeń twórcy – jego życiorys mógłby posłużyć jako scenariusz ciekawego filmu. Najpierw Newton był członkiem królewskiej armii, potem żeglarzem i handlarzem niewolników. Dopiero jako 40-latek zaczął się interesować teologią chrześcijańską, stał się też aktywnym orędownikiem zniesienia niewolnictwa. I tak powoli zmieniała się osobowość wcześniejszego zawadiaki i buntownika do otrzymania święceń kapłańskich. Od 1774 roku, po zostaniu wikariuszem Newton, wspólnie z poetą Williamem Cowperem, zaczął pisać hymny. „Amazing Grace” powstał na okoliczność uświetnienia uroczystości Nowego Roku 1973 i ukazał się w wydanym w 1779 r. zbiorze dzieł stworzonych przez tę spółkę autorską. Do końca nie wiadomo czy ten hymn był jedynie tekstem, bo pierwsze ślady melodii pojawiają się na początku XIX wieku, kiedy „Amazing Grace” zawędrował do USA, ale tu towarzyszyło mu ponad 20 różnych melodii. Dopiero w 1835 roku amerykański kompozytor William Walker dostosował tekst do melodii znanej jako „New Britain”.

Większości z nas ta pieśń kojarzy się z obrządkiem religijnym, w wielu amerykańskich filmach opisujących czasy sprzed kilkudziesięciu lat tę pieśń słyszymy w scenach z kościoła. Na początek proponuję taką właśnie wersję, co prawda raczej współczesną, ale utrzymaną w klasycznej stylistyce. I zaczynamy od wykonania królowej soulu Arethy Franklin.

Podobny klimat słyszymy w wersji jeszcze nowszej. Tu także postawiono na obrzędowy charakter, zrobiono to jednak nieco nowocześniej, ale mimo to nie mamy wątpliwości, jaki cel przyświecał twórcom pieśni.

Dla przeciwwagi warto posłuchać wersji szkockiej, bo ta przypomina nam o korzeniach utworu. Można wręcz uwierzyć, że ta wersja była wcześniejsza, co oczywiście nie jest prawdą, ale jej brzmienie jest tak przekonujące, że można się pomylić.

Po tych dostojnych wykonaniach można się przyjrzeć wersjom nowocześniejszym. Jednak nawet tym współczesnym wykonaniom nie udaje się za daleko uciec od patosu i pierwotnego przesłania. Nagranie Elvisa Presley’a jest tu dobrym pomysłem – gwiazda muzyki popularnej stara się utrzymać w poważnym nastroju pieśni, bo cały czas mamy wrażenie, że słuchamy pieśni kościelnej.

Ciekawie do „Amazing Grace” podszedł Harry Connick Jr. Artysta, który znany jest z wykonywania obcego repertuaru, tutaj także wierny jest swojej stylistyce, nieco jazzującej, swobodnej. Można powiedzieć, że to bardzo współczesna wersja wykonań tradycyjnych, wieloosobowy chór zastąpiony jest nowoczesną harmonią wokalną. Całość jest interesująca.

Przykładem na używanie pieśni w wydarzeniach sportowych jest wykonanie Ushera. Ta wersja w stylistyce modlitwy robi wrażenie.

Na koniec dwa nagrania, których nie mogło zabraknąć. Aż trudno sobie wyobrazić, aby zespoły wokalne nie sięgnęły po pieśń, która kojarzy nam się z chórem uczestników nabożeństwa. Naturally 7 zrobiło to bardzo ambitnie i nowocześnie – mamy tu ciekawą koncepcję, przemyślaną aranżację i świetne wykonanie. Oczywiście, jak przystało na grupy wokalne a cappella, mamy tu do czynienia z wariacją, ale smaczną i gustowną.

Pozostając przy zespołach wokalnych należy odnotować jeszcze dwa wykonania. Bardzo popularne jest nagranie Pentatonix. Zresztą wszystkie utwory w wykonaniu tego zespołu ciszą się dużym zainteresowaniem masowego odbiorcy. Niestety wersja tej kapeli pochodzi z okresu dla niej najgorszego, w którym ilość mocno przewyższała jakość. Dużo ciekawsze nagranie nagrał zespół Boyz II Men.

Dla porządku trzeba dodać jeszcze, że ten wielki przebój doczekał się także polskojęzycznej wersji. I może wykonanie Zbigniewa Wodeckiego nie jest szczególnie wartościowe artystycznie, ale warto je poznać dla dopełnienia obrazka.

Słuchając tych wszystkich wersji „Amazing Grace” musimy mieć świadomość, że stykamy się z utworem historycznym, który jest symbolem tożsamości narodowej. W takiej sytuacji możemy czasami zapomnieć o wartości artystycznych niektórych wykonań, bo nie one są w tym przypadku najważniejsze.

Wojciech Wądołowski

maj, 2021 r.