„Anna Maria”
Ta niemalże 50-letnia piosenka stała się dla wielu Polaków symbolem i swoistym znakiem czasów. Już od pierwszego pojawienia się na festiwalu opolskim stała się wielkim przebojem Czerwonych Gitar. Autor muzyki, Seweryn Krajewski, zamówił tekst u związanego z zespołem Krzysztofa Dzikowskiego z zastrzeżeniem, aby kanwą refrenu była fraza „Annna Maria”.
W związku z szybką popularnością piosenki wszyscy próbowali dociec, skąd w życiorysie Krajewskiego znalazła się tajemnicza muza opisywana w piosence. Było wiele spekulacji, że to wielbicielka kompozytora lub nawet jego kochanka, lub wręcz niespełniona miłość. Sam Krajewski zaprzecza tym wszystkim spekulacjom.
Smutne oczy, piękne oczy,
smutne usta bez uśmiechu,
Widzę co dzień ją z daleka,
stoi w oknie aż do zmierzchu.
Anna Maria…
Tylko o niej ciągle myślę
i jednego tylko pragnę,
Żeby chciała choć z daleka,
choć przez chwilę spojrzeć na mnie.
Anna Maria smutną ma twarz,
Anna Maria wciąż patrzy w dal.
Jakże chciałbym ujrzeć kiedyś,
swe odbicie w smutnych oczach,
Jakże chciałbym móc uwierzyć w to,
że kiedyś mnie pokocha.
Anna Maria smutną ma twarz,
Anna Maria wciąż patrzy w dal.
Lat minionych, dni minionych,
żadne modły już nie cofną,
Ten, na kogo ciągle czeka,
już nie przyjdzie pod jej okno.
Anna Maria smutną ma twarz,
Anna Maria wciąż patrzy w dal
Anna Maria wciąż patrzy w dal
Anna Maria…
Piosenka, jak wiele polskich przebojów, najwięcej nowych wersji posiada dzięki okazjonalnym koncertom wspomnieniowym. Tak jest też tym razem. Na szczęście te nieliczne nagrania potrafią być na tyle interesujące, że warto o nich rozmawiać. Pierwszy przykład to koncert poświęcony twórczości Sewena Krajewskiego. Andrzej Lampert postanowił wykonać piosenkę, wykorzystując swoją rzadką umiejętność śpiewania białym głosem, tzw. popowym i techniką belcanto. Niestety jego wykonanie idealne nie jest, prawdopodobnie to wina stresu, podejrzewam, że wersja studyjna mogłaby być arcydziełem. Bo to co tutaj najbardziej zachwyca to świetna aranżacja Adama Sztaby. Takie opracowania zawsze będą atrakcyjne, nawet jeśli wokalista nie do końca jest w stanie dogonić mistrzostwo koncepcji muzycznej.
Piosenka swoją popularnością i zapewne też dzięki zawartej w niej tajemnicy spowodowała modę na nadawanie na przełomie lat 60. i 70. imion Anna Maria. W tym kontekście nieco dowcipnie brzmi wersja wykonana przez troje wspaniałych muzyków, zwłaszcza że jednym z nich jest Anna Maria Jopek. Na taki luz połączony z wysokim artyzmem mogą sobie pozwolić wybitni wykonawcy.
I tym świetnym nagraniem kończymy spotkanie z piosenką „Anna Maria”. Mała ilość ciekawych nagrań zapewne pozostawia spory niedosyt, ale chyba lepiej tęsknić za piosenką, niż się nią znudzić. Jak już wielokrotnie zauważyliśmy, polskie piosenki nie są tak chętnie opracowywane na nowo. Z jednej strony żal, z drugiej jednak ulga, że choćby dwie nowe wersje są godne zauważenia. A tak naprawdę można mieć nadzieję, że znajdą się jeszcze odważni artyści, którzy odnajdą w tym utworze nieodkryte wartości. Pozostaje nam więc jedynie cierpliwie czekać.
Wojciech Wądołowski
sierpień, 2016 r.