„Come Together”
Dawno nie sięgałem po piosenki zespołu The Beatles, więc dziś czas na „Come Together”. Utwór napisany przez Johna Lennona otwiera album „Abbey Road” z 1969 roku. Historia piosenki rozpoczęła się rok wcześniej, kiedy Lennon, razem z ówczesną żoną Yoko Ono zaangażował się w kampanię potępiającą wojnę w Wietnamie. W tym samym czasie artysta przyjaźnił się z psychologiem Timothy Leary, który przygotowywał się do kampanii na gubernatora stanu California. Rok przed wyborami polityk poprosił Lennona o napisanie piosenki będącej częścią kampanii, w której hasłem był slogan: „Come Together – Join the Party!”. Piosenka powstała podczas nagrywania albumu studyjnego, a inspiracją do niej był wspomniany slogan wyborczy, a także piosenka „You Can’t Catch Me” z 1965 roku gitarzysty Chuck’a Berry’ego. Wiele lat później, w 1987 roku podczas jednego z wywiadów Ringo Starr przypisywał sobie autorstwo dwóch linijek piosenki, formalnie jednak „Come Together” zarejestrowana jest jako dzieło spółki autorskiej Lennon/McCartney.
Krótko po wydaniu piosenki jej autorzy zostali pozwani o naruszenie praw autorskich przez wydawcę wspomnianej „You Can’t Catch Me”, który wskazywał podobieństwa muzyczne, ale też tekstowe, jak choćby fraza z piosenki Berry’ego: „Here come a flat-top, he was moovin’ up with me”, podczas gdy u The Bealtes słyszymy: „Here come old flattop, he come groovin’ up slowly”. Ostatecznie sprawa zakończyła się porozumieniem, na mocy którego Lennon zobowiązał się do nagrania trzech piosenek, do których prawa miał pełnomocnik Berry’ego. Być może to przypadek, a może złośliwość, bo płyta „Roots” m. in. z tymi „ugodowymi” piosenkami odniosła niewiarygodną klapę, sprzedając się w ilości nieco ponad tysiąca egzemplarzy.
Przegląd nowych wersji zacznijmy od nagrania Tiny Turner, która miesiąc po premierze piosenki wykonała ją na koncercie w Madison Square Garden, a spotkawszy się z owacyjnym przyjęciem natychmiast dokonała nagrania studyjnego. Pamiętając, że w tym czasie The Beatles był światową gwiazdą, a Tina Turner zaczynała swoją zawodową karierę, możemy założyć, że chodziło o zwrócenie na siebie uwagi, bo ani ta wersja, ani sposób interpretacji wokalistki nie wnosi do piosenki nic nowego.
Także swoją wersję na koncertach wykonywał Michael Jackson. I to dobry przykład wierności oryginałowi, stawiając jednak na swój wyraźny, łatwo rozpoznawalny styl.
Warto odnotować wersję, którą nagrał Syl Johnson, artysta lat 60 i 70, więc okresu największej popularności The Beatles. Jego interpretacja jest nieco bardziej nowoczesna, ale nadal mocno osadzona na pierwowzorze.
Dla porządku jedynie warto zwrócić uwagę na wykonanie zespołu Aerosmith, bo ta typowo popowa piosenka w repertuarze kultowej kapeli rockowej to zaskoczenie. I rzeczywiście jest nieco nowocześniej, ale cała koncepcja utworu niewiele odbiega od tego, co już znaliśmy.
Joe Cocker, artysta, który z powodzeniem lansował utwory innych twórców wykonał tę piosenkę w świetnym filmie „Across the Universe”, którego ścieżka dźwiękowa w całości jest oparta na nowych wykonaniach przebojów The Beatles. I ta wersja mocno wyłamuje się z kanonu wierności oryginałowi, mimo, że mocno jest nim inspirowana. A „Come Together” znalazła się w żelaznym repertuarze artysty, towarzysząc mu na większości koncertów.
Gary Clark Jr., gitarzysta i wokalista znany z łączenia stylistyk bluesa, solu i rocka z elementami hip hopu, w 2014 r. otrzymał nagrodę Grammy za najlepsze wykonanie R&B za tę właśnie piosenkę. I to chyba najlepsza referencja artyzmu, kiedy wykonawca jest wyróżniony za starą, bardzo znaną z wielu wersji piosenkę.
Warto też odnotować wersję zespołu Arctic Monkey. Piosenka w jego wykonaniu została wykorzystana podczas otwarcia igrzysk w Londynie w 2012. Jedno jest pewne – organizatorzy wybierali na to wydarzenie utwory najbardziej kojarzące się światu z Wielką Brytanią. I to, że będzie to także piosenka najważniejszego w kulturze światowej zespołu angielskiego, było chyba pewnikiem. Można było tutaj wybrać któryś bardziej znany przebój kapeli, ale „Come Together” tematycznie świetnie wpisywał się w idee olimpijskie.
Na koniec wersja zespołu Skary Pocket. To propozycja śmiała, nieco unowocześniona, dlatego warto jej posłuchać. A przy okazji warto odnotować, że to bodaj jedyne nagranie, które nie zaczyna się od charakterystycznego wstępu Beatlesów. Tak, wszyscy inni, znani wykonawcy wykonują jedynie kopie, nawet bardzo dobre, ale ciągle kopie oryginału.
Wojciech Wądołowski
lipiec, 2023 r.