Don’t Worry Be Happy

“Don’t Worry Be Happy”…..

….czyli popularna piosenka, lub raczej wszechobecne hasło nawołujące do optymizmu? Ten tytuł  to slogan powtarzany przez wszystkich,  a „wymyślony” przez indyjskiego muzyka (Neher Baba). To także wizytówka twórcy utworu – Bobby’ego McFerrina. Właściwie dzięki tej piosence McFerrin jest znany nawet w tych kręgach, które muzyką się szczególnie nie fascynują.

Utwór nagrany w 1988 roku jest pod kilkoma względami wyjątkowy i właśnie ta wyjątkowość będzie nam towarzyszyła w poszukiwaniu ciekawych nagrań innych artystów.

Wyjątkowość nr 1

Piosenka była pierwszym utworem a cappella, który znalazł się na szczycie listy Billboard Hot 100. Wszystkie partie wokalne w nagraniu są dziełem McFerrina’a, a w świetnym  teledysku artyście pomogli Robin Williams i Bill Irwin. Sama piosenka, mimo że szczególnie przebojowa nie jest z uwagi na nie najłatwiejszą konstrukcję (i w związku z tym raczej nie nadaje się do zbiorowych śpiewów), przyciąga głównie bardzo nośnym tytułem. Sama muzyka niczym szczególnym się nie wyróżnia, aczkolwiek trudno tu dokonywać rozbioru utworu na poszczególne elementy – i na tym właśnie polega maestria McFerrina, który stworzył kompletny, od początku do końca przemyślany utwór. Tutaj każdy komponent jest tak mocno osadzony w świadomości odbiorców, że bardzo trudno uciec od pierwowzoru. Cała masa wykonań zespołów wokalnych i chórów jest tego najlepszym potwierdzeniem – wszystkie wersje są jedynie kopią, najczęściej słabą.

Jedynym wyjątkiem, który w jakiś sposób broni się, jest propozycja zespołu Pentatonix. Wykonanie tej formacji, specjalizującej się w oryginalnych wersjach znanych piosenek, wyróżnia się ciekawą harmonią i niebanalnymi pomysłami muzycznymi. W tej wersji pozwolono sobie na eksperyment połączenia 2 piosenek, przy czym „Don’t Worry” został potraktowany jako szkielet koncepcyjny. Ocena wartości artystycznej takiego kolażu to raczej rozmowa o guście i smaku muzycznym.

Wyjątkowość nr 2

Piosenka, z uwagi na swoje wyjątkowo optymistyczne przesłanie, stała się ulubionym motywem muzycznych wielu filmów i akcji propagandowych. Głównym odbiorcą są tu produkcje kierowane do dzieci, ale nie tylko. W 1988 r. fragment piosenki był wykorzystywany w kampanii wyborczej G.W. Busha, co wywołało ostry sprzeciw autora (McFerrin jest zdeklarowanym demokratą). Piosenka stała się także nieoficjalnym hymnem Jamajki po katastrofie wywołanej huraganem Gilbert. W sieci istnieje wiele wątków wiążących piosenkę z Bobem Marley’em,  co jest kompletnie nieuprawnione – Marley nigdy tej piosenki nie wykonywał.

Inny ważny rozdział to użycie piosenki w projektach, mających na celu łączenie zróżnicowanych środowisk i stref geograficznych. Już samo wybranie konkretnej piosenki do takiej akcji jest dużym wyróżnieniem dla samego utworu. W tych inicjatywach zatytułowanych „Playing for change” lub, tak jak w tym przypadku, „World Music Day” bardziej liczą się wartości nieartystyczne.

Wyjątkowość nr 3

Kolejnym charakterystycznym znakiem utworu jest gwizdany przez McFerrin’a wstęp. Ten fragment, z punktu widzenia konstrukcji utworu, można traktować jako refren. I ten sprawia wszystkim wykonawcom najwięcej problemów. Dlatego warto odnotować wysiłki muzyków, którzy potraktowali materiał jak typową piosenkę, doprowadzając ją do naturalnej stylistyki utworu wokalno-instrumentalnego.

Łotewski zespół The Hobos, proponując wersję na pograniczu pastiszu, na pewno podszedł do swojego wykonania z lekkim przymrużeniem oka. I takie podejście najlepiej chyba mieści się w „duszy” tej piosenki.

Brazylijska wokalistka Mart’nalia dokonuje czegoś niezwykłego. Wykonując utwór w stylistyce mocno opartej na swoich muzycznych korzeniach, wokalistka całkowicie odcina się od koncepcji wykonawczej autora. Jej propozycja to samodzielne, świetne odczytanie utworu. I o to właśnie chodzi – materiał autorski, czyli muzyka i tekst, jest świętością, jednak cała reszta to już koncepcja i klasa wykonawcy. Dodatkowym smaczkiem jest tutaj świeżość zastosowana w rozwiązaniach harmonicznych akompaniamentu. Tak, to jest prawdziwe arcydzieło! I takim wykonaniem można zakończyć dzisiejszą opowieść.

Wojciech Wądołowski

luty, 2015 r.