For Once In My Life

“For Once in My Life”

For Once in My Life” to jedna z wielu piosenek sprzed lat, które dzięki wykonaniom coverowym żyją własnym życiem. Ten utwór ciągle znamy głównie za sprawą dwóch artystów, dzięki nim możemy ciągle poznawać  nowe wersje piosenki. Stevie Wonder i Frank Sinatra to muzycy, którzy wykonując cudzy repertuar dotknęli tego, co w sztuce jest najważniejsze – poszukiwania bez udziwniania. Nie po raz pierwszy okazuje się, że posiadanie własnej wizji jest jedną z ważniejszych cech prawdziwego artysty.

„Fot Once in My Life” to piosenka autorstwa Rona Millera i Orlando Murdena, po raz pierwszy nagrana w 1966 roku.  Wersja oryginalna to wolna, spokojna ballada. Na temat pierwszego wykonawcy jest sporo nieścisłości. Jedne źródła podają, że pierwsza tę piosenkę nagrała Barbara McNair, podczas gdy za autorkę pierwszego publicznego wykonania uznaje się Jean DuShon. I ta druga wokalistka swoim wykonaniem przekonuje mnie bardziej. Jej wersja jest autentyczna i mniej efekciarska.

Piosenka w stylistyce zaproponowanej przez jej twórców znalazła wielu wyznawców, stąd długa lista wykonawców ciekawych wersji: Tonny Bennett, Ella Fitzgerald, Nancy Sinatra, Gladys Knight, Carmen McRae, The Temptations. Jednak tu zdecydowaną królową jest niezawodna Ella. Jej interpretacja opiera się na zachwycającej muzykalności i znakomitym prowadzeniem emocji, przy jednoczesnym wykorzystaniu  doskonałego głosu, ze skromnym zespołem akompaniującym.

Stevie Wonder, nagrywającw 1967 roku płytę właśnie pod tytułem „For Once in My Life”, musiał chyba mieć świadomość, że dokonał czegoś niezwykłego. Instynkt go nie zawiódł  – utwór z dnia na dzień stał się wielkim przebojem, zajmując wysokie miejsca na listach przebojów. A sam Wonder, twórca wielu świetnych piosenek, udowadnił, że prawdziwy artysta to nie tylko ten, który śpiewa materiał oryginalny. Mało tego – Wonder jest tu najlepszym przykładem dla tysięcy muzyków, którzy całe życie, bez żadnego artystycznego sukcesu, katują obcy repertuar.

Wykonanie Wondera do dziś inspiruje tysiące wykonawców na całym świecie. Ta wersja przyciąga głównie muzyków, otwartych na nowoczesne brzmienia i poszukiwanie nowych kolorytów;  aczkolwiek trudno mówić o poszukiwaniach w przypadku naśladowania tego, co już ktoś wymyślił i  doskonale wykorzystał. Wśród wykonań mieszczących się w stylistyce zaproponowanej przez Wondera są takie nazwiska jak Michael McDonald, Craig David, Cher, czy The Funk Brothers. Najbardziej artystyczna, ale też stosunkowo samodzielna, jest propozycja Patti Austin, znakomitej i ciągle nie do końca odkrytej wokalistki.

To co zrobił z piosenką Stevie Wonder jest bezdyskusyjne, bo to właśnie on wprowadził utwór do historii muzyki rozrywkowej. Jednak znacznie więcej zamętu dokonała wersja Franka Sinatry. Ten wokalista,  którego kariera opierała się głównie na śpiewaniu coverów, tym razem dokonał rzeczy historycznej. Jego wersja stała się drugim, równie ważnym wzorcem piosenki.

Ta interpretacja, mimo że raczej tradycyjna, nawiązująca do fascynacji dużymi bigbandowymi wykonaniami, cieszy się niesamowitą popularnością. Artyści decydujący się na tę stylistykę stawiają na bogactwo wykonawcze, czyli dużą orkiestrę na efektownej scenie. To zawsze robi wrażenie! Lista artystów podążających drogą Sinatry  jest imponująca: Andy Williams, James Brown, Anthony Strong, Sammy Davis Jr., Dean Martin, Buble, Michael Bolton.

W tej grupie zdecydowanie wyróżnia się James Brown, który zostając przy stylistyce swingu zaproponował dużo swobody. Tym samym artysta wyłamał się z zaklętego kręgu Sinatry.

Wracając do kontynuacji stylistyki Sinatry – dotychczas mistrzem był dla mnie Michael Buble. Jego wykonanie, mimo że nie wnoszące nic nowego, zachwycało profesjonalizmem i lekkim  uwspółcześnieniem. Jednak kiedy poznałem wersję innego młodego muzyka, musiałem jemu przyznać pierwszeństwo. To co zrobił Anthony Strong to właśnie sens grania coverów. Tutaj, przy świadomym trzymaniu się koncepcji Sinatry, słyszymy tyle bogactwa, smaczków i indywidualizmu, że można znowu mieć wiarę w  sens solidnego podejścia do muzyki .

Jednak jest też wątpliwość: zachwyt nad wersją Stronga może się znacznie ochłodzić po odkryciu, że podobną wersję nagrał Harry Connick Jr.

Prawdopodobnie to nagranie jest wcześniejsze, więc propozycja Stronga nie jest już tak genialna. Mimo wszystko zachwyca nadal. Powstaje jednak pytanie, jak dalece można wykorzystywać czyjeś pomysły. Z innej też strony – ciekawe jest zaobserwowanie,  jak daleką drogę przeszła piosenka od oryginału do wersji Stronga. I tutaj ojców sukcesu jest co najmniej kilku. Ważne w tym wszystkim jest to, że my, słuchacze, możemy chwilę obcować ze wspaniałą muzyką, nie zastanawiając się specjalnie, czy ważniejsze jest przysłowiowe jajko czy kura.

Na koniec zostawiłem nagranie, które w żadnym z dwóch przedstawionych nurtów się nie mieści. Tutaj swoboda, a przede wszystkim  kreacja muzyków, prowadzi do zupełnie nowej wartości – postawiono na ciekawą rytmizację i nowoczesny akompaniament. W tej wersji słyszymy, że jasna koncepcja muzyczna może zdziałać wiele, nawet jeśli wokalistka szczególnie nie zachwyca.

Dzieje „For Once in My Life” to opowieść o postaciach pierwszo i drugoplanowych. Często się tak jednak dzieje, że historia sama porządkuje swoje szeregi, wyznaczając komuś miejsce w pierwszym rzędzie, a innego z tego rzędu wyrzuca na margines. A to, kto jest na tym marginesie naprawdę, może się w każdej chwili zmienić. Tak, historia piosenek rządzi się swoimi prawami.

Wojciech Wądołowski

styczeń, 2015 r.