„I Want to Hold Your Hand”
Dzisiaj kolejna, już 7 w naszym cyklu, piosenka legendarnego The Beatles. Dlaczego piosenki tego zespołu tak często pojawiają się w naszych poszukiwaniach ciekawych wykonań? Pierwszą odpowiedzią jest historia muzyki rozrywkowej, która traktuje te kapelę po królewsku, czyli w należyty jej sposób. Nic dziwnego, że w zestawieniu magazynu Rolling Stone piosenek wszech czasów znajduje się aż 26 przebojów The Beatles. Co prawda lista ta jest mocno tendencyjna, przesadnie promująca niektórych wykonawców, kompletnie zapominając o kilku ważnych artystach. Bezdyskusyjne jest jednak tak spektakularne honorowanie zespołu, który dla muzyki rozrywkowej zrobił tyle, ile dla klasycznej zrobił J.S. Bach. Akurat wkład Bacha w dzisiejszą muzykę jest niezaprzeczalny. Bez tego kompozytora, twórcy systemu równomiernie temperowanego ( Das Wohltemperierte Klavier) nie byłoby dzisiejszej muzyki, nie byłoby „bitelsów”.
Piosenka powstała w 1963 roku i jest kolejnym przebojem duetu twórców John Lennon/Paul McCartney. Mimo że nie był to pierwszy wielki przebój zespołu, to właśnie tą piosenką The Beatles zdobywa rynek amerykański. Do dziś utwór utrzymuje się na czele listy najlepiej sprzedających się singli zespołu na świecie. Jak na tak dużą popularność piosenki, ilość nowych wykonań jest stosunkowo uboga – nie ma setek wersji, jak w przypadku innych popularnych utworów zespołu. Na szczęście nie o ilość tutaj chodzi – możemy więc upajać się kreatywnością innych artystów i podziwiać ich nowy punkt widzenia. Pierwsze ciekawe nagranie to kreacja Al Greena. Jego propozycja utrzymana jest w stylistyce, w której piosenka powstała, ucieka jednak w stronę R&B. W efekcie słyszymy utwór jeszcze bardziej radosny, świetnie nadający się to tańca.
20 lat później swoją wersję nagrywa Lakeside. Tutaj także przebywamy w stylistyce R&B, jednak słyszymy refleksyjną balladę. Ta wersja bardzo długo gościła na listach przebojów. Zdecydowanie zasłużenie, bo to ciekawa, mocno zmieniająca oryginał propozycja.
Pozostając w innych stylistykach warto posłuchać Manny Manuela. Jego propozycja, oprócz pomysłu umieszczenia utworu w klimacie latynoskim, nie wnosi nic nowego. I na tym polega często geniusz nowych wykonań – nie chodzi o udziwnienia i poprawianie oryginału, a znalezienie klucza do nowej percepcji. Czasami ten klucz nie jest niczym szczególnym, bo artysta jedynie adaptuje piosenkę do swojej stylistyki, do jedynego świata, który zna. Jednak zamiast koncentrować się na tym, jak dużą zasługę ma artysta, czy jest to wynik jego kreacji, czy tylko „wypadek przy pracy”, lepiej skupić się na ciekawej propozycji i jej spokojnie, bez dodatkowych kontekstów posłuchać.
Włoska wokalistka Chiara nagrała wersję nieco eklektyczną. Jednak w tym wykonaniu uwagę zwraca przede wszystkim staranność, z jaką wokalistka potraktowała piosenkę. Jej wkład w nową wizję to zmienienie pulsacji i ogólnego wyrazu, szeroka fraza, ciekawa aranżacja z lekko zmienioną harmonią. Podoba mi się także sposób, w jaki wokalistka śpiewa: jej otwarta emisja głosu w dużym stopniu wpływa na ostateczny kształt interpretacji, a trzeba pamiętać, ze śpiewanie piosenki napisanej przez mężczyzn, to nie tylko przestawienie się z „ona” na „on” – najczęściej polega to też na znalezienie zupełnie innej, swojej warstwy.
W podobnej stylistyce nagrał piosenkę Sparks. Jego wersja powstała znacznie wcześniej, więc można spekulować, że Chiara mogła się na tym nagraniu nieco wzorować. Ale to tylko domysły. Ważne jest, że obie wersje są interesujące i zdecydowanie inne.
Amerykańska wokalistka Cathy Berberian, mezzosopran klasyczny nagrała całą płytę z piosenkami The Beatles. Jej projekt powstał przy założeniu umieszczenia piosenek w stylistyce barokowej. Efekt ciekawy, chyba jednak bardziej jako zabawa formą, niż prawdziwe wartości artystyczne. Niewątpliwie przynosi to chwałę twórcom piosenki.
Od czasu kiedy „odkryłem” film Across the Universe, czyli fabularny obraz z samymi piosenkami The Beatles, wykonania ze ścieżki do filmu towarzyszą wszystkim moim poszukiwaniom nowych interpretacji zespołu. I to chyba pierwszy przykład, kiedy nie ma śmiałej wizji zmienienia kontekstu piosenki. Tym razem postawiono na czystość przekazu i prawdę. Jak wszystkie tutaj wykonania, trudno je zrozumieć jako pojedyncze interpretacje, dlatego gorąco namawiam do obejrzenia filmu. Gwarantuję, że miłośnicy muzyki będą zadowoleni, a fani zespołu będą mogli wzbogacić swoje rozumienie kapeli.
Wojciech Wądołowski
marzec, 2016 r.