Just The 2 Of Us

„Just the 2 Of Us”

Dzisiaj przyglądamy się piosence, która ostatnio całkiem niespodziewanie narobiła  w Polsce trochę szumu medialnego. Stało się to za sprawą Margaret, wokalistki, dotychczas nie kojarzącej mi się z wielką wokalistyką. Pretekstem do pokazania nowej twarzy był pomysł nagrania przez artystkę płyty z kanadyjskim wokalistą Mattem Duskiem. Na płycie znalazły się wielkie piosenki, należące do kanonu muzyki i wykonywane już przez wielu uznanych artystów. I ten repertuar, jakkolwiek naturalne środowisko dla Duska, był sporym zaskoczeniem dla fanów Margaret. „Just The 2 of Us” stał się singlem promującym płytę i w tej roli sprawdził się nieźle. Najciekawszy w tym eksperymencie jest fakt, że wykonanie nie jest ani odkrywcze, ani szczególnie wyróżniające się – po prostu poprawne odśpiewanie znanej piosenki. Poziom produkcji podnosi świetna aranżacja instrumentalna. Najważniejszy jednak w tej zabawie jest element edukacyjny, bo jeśli dzięki tej płycie część bardzo młodych fanów Margaret zainteresuje się pochodzeniem repertuaru, to już będzie spory sukces.

Skoro został już wywołany element edukacyjny, to czas by przyjrzeć się samej piosence.  Utwór autorstwa Billa Whitersa, Williama Saltera i Ralpha MacDonalda powstał w 1981 roku i już od samego początku stał się wielkim hitem. Pierwszym wykonawcą był Grover Washington Jr.  z udziałemjednego z twórców piosenki, Billa Whitersa.

W związku z otrzymaną nagrodą Grammy za najlepszą piosenkę R&B, „Just the 2 of Us” przez wiele lat kojarzyło się głównie z tym kierunkiem. Dzisiaj, dzięki wielu świetnym kreacjom w innych stylistykach, utwór uwolnił się od zaszufladkowania. Posłuchajmy próby raczej popowej, która jednak poprzez język włoski i zmienioną pulsację uzyskuje nowe,  bardzo ciekawe koloryty.

Interesująca jest wersja wyprodukowana do serialu animowanego Steven Universe. Tutaj słuchając remixu przede wszystkim stykamy się z bardzo odważną kreacją, w której wersja oryginalna stanowi jedynie podstawę do zupełnie nowej  artystycznej wypowiedzi.

O rodzaju mixu możemy mówić także w przypadku nagrania Willa Smitha. Wykorzystano tu głównie refren piosenki, jednak przy zupełnie nowych, rapowanych zwrotkach utwór jest o zupełnie innej miłości. Artysta bowiem napisał o swoim uczuciu do syna, i w tym kontekście słowa refrenu, mimo że nie zmienione, nabierają zupełnie innego sensu. W tym przypadku nie możemy mówić o typowym coverze, jednak sposób kreacji jest tak przekonujący, że warto tego typu realizacje odnotowywać.

Po nagraniach śmiałych, wykorzystujących piosenkę do nowych kreacji, warto ponownie posłuchać piosenki w jej czystej postaci. Francuska wokalistka Cyrille Aime nagrywa magiczną, bardzo skromną wersję. Jej propozycja to akustyczna wersja swingowa ze świetnym akompaniamentem gitary, z mądrze przeprowadzoną linią melodyczną, z bardzo smaczną improwizacją wokalną. Wszystko skromne, stylowe, po prostu urzekające.

Pozostając w kręgu nagrań artystycznych posłuchajmy nagrania instrumentalnego. Cristian McBride, wirtuoz kontrabasu, zaproponował bardzo oszczędną wersję, graną na gitarach basowych.

Spotkanie z piosenką zaczęliśmy od duetu, zakończymy również parą śpiewających artystów. Toshi Cubota, będący bożyszczem sceny japońskiej, swoim wykonaniem zrobił to, czego w Polsce próbuje dokonać Margaret. Jest wszak jedna różnica – Japończyk jest artystą, który nie musi nikomu udowadniać co potrafi, a każda jego produkcja to tylko podkreślenie klasy. Klasy muzycznej.

 

Wojciech Wądołowski,

grudzień, 2015 r.