Mazurek F-dur
W naszych podróżach coverowych pierwszy raz sięgamy po utwór muzyki klasycznej. Od czasu do czasu pojawiają się artyści, sięgający do standardów muzyki tzw. poważnej – nic dziwnego, wszak ten gatunek to podwaliny dzisiejszej muzyki popularnej.
Mazurek F-dur op.68 nr 3, to jeden z cyklu słynnych mazurków, pionierskiej formy Fryderyka Chopina. Te prawie 200-letnie dzieła, to do dziś ciągle najtrudniejszy sprawdzian dla pianistów (II etap Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, z uwagi na ich obecność, nazywany jest momentem prawdy). Można dobrze zagrać etiudy i inne formy chopinowskie, ale mazurek nie pozwoli na ukrycie niedostatków wykonawczych. Przede wszystkim wypada wiedzieć, że mazurek Chopina, to stylizacja oparta na 3 tańcach ludowych (mazur, kujawiak, oberek), stąd może być melancholijny (jeśli jest stylizacją kujawiaka) lub bardzo energetyczny (stylizacja oberka). Sam mazurek występuje także w naszych korzeniach jako samodzielna forma pieśni i tańca, tak popularna, że zyskała stałe miejsce w polskiej kulturze jako hymn narodowy.
To, co różni coverowanie muzyki klasycznej od nagrywania nowych, kolejnych wersji starej piosenki, to bardzo ograniczony krąg wykonawców. Najczęściej artysta grający rozrywkową wersję muzyki klasycznej, to dobrze wykształcony muzyk lub bardzo świadoma muzycznie osoba, której erudycja pozwala na eksperymenty śmiałe i ambitne. Przede wszystkim taka osoba musi po prostu wiedzieć, że konkretny utwór istnieje, tak więc liczba artystów, zainteresowanych coverem muzyki klasycznej, tym samym automatycznie spada. Udanych prób przeszczepiania klasyki do muzyki rozrywkowej na zasadzie obowiązującej w coverach piosenek jest bardzo mało, dlatego również, że mariaż klasyki z rozrywką to najczęściej przeróbka lub jedynie zacytowanie fragmentu.
Pierwszym wykonawcą, który zachwycił swoją wersją Chopina, był w 1971 roku zespół Novi Singers, wykonawca całej płyty z repertuarem polskiego mistrza fortepianu. W wykonaniu tego cenionego zespołu jazzowego (najlepszego zespołu wokalnego świata 1978 r. wg magazynu Down Beat) zachwyca przede wszystkim pionierskie, ale też bardzo wierne, potraktowanie faktury fortepianowej. Ich interpretacja z pozoru wydaje się czystą transkrypcją, czyli wiernym przeniesieniem materiału fortepianowego na głosy ludzkie. Tak jednak nie jest, głównie dlatego, że zespół nagrał wersję 4-głosową, nie stosując możliwości zwielokrotnienia któregoś z głosów – po prostu zespół 4-osobowy śpiewa 4-głosowo. Przeniesienie faktury fortepianowej na głosy nie jest może takie niezwykłe, jednak w tym przypadku dodatkową trudnością było zaadoptowanie harmonii do składu nietypowego, z jednym tylko głosem żeńskim. W efekcie melomani otrzymali nie lada gratkę: wykonania, które podobnie jak pierwowzór, mają szansę być nieśmiertelne.
Na drugim biegunie znajduje się nagranie najnowsze – propozycja ciekawego tercetu My Myself and I. Jest to niewątpliwie nawiązanie do osiągnięć Novi Singers, jednak ta wersja nie jest już tak wierna oryginałowi. Zespół, z uwagi na swój 3-osobowy skład, musiał zrezygnować z harmonii Chopina, jednak postawił na zachowanie charakteru mazurka i na nowoczesność. Dzięki takim nagraniom młodzi słuchacze mogą się dowiedzieć, że polskie dziedzictwo muzyczne to nie tylko Edyta Górniak i Bogurodzica.
Na tle nagrań zespołów wokalnych wersja solistyczna wydaje się z góry czymś gorszym. Grażyna Auguścik udowadnia, że świadomy wokalista posiadający konkretną wizję, jest w stanie wyczarować coś nowego. Jej pomysł opiera się na “egzotycznym” zespole akompaniującym (3 puzony, akordeon i kontrabas), co z uwagi na swoje brzmienie już jest znaczącym wyróżnikiem. W wersji Auguścik jest sporo miejsca na swobodne improwizacje, ale jest też wierność Chopinowi. Wokalistka traktuje tu swój głos jako jeden z instrumentów, co słychać we fragmentach, w których prowadzenie melodii głównej przechodzi na zmianę z głosu na inne innym instrumenty. To nagranie bardzo ciekawe i odważne.
Grażyna Auguścik nagrała mazurek jeszcze raz, tym razem a cappella, z Urszulą Dudziak. Okazuje się, że dwie wybitne wokalistki jazzowe niekoniecznie muszą sprawdzać się wyłącznie w jazzie. Te panie już od jakiegoś czasu pokazują, ze ich muzyka nie jest przypisana do jednej stylistyki. Ich próby poszukiwania źródeł, częste sięgania do muzyki klasycznej i ludowej, są imponujące. To trend widoczny u największych wokalistów eksperymentujących, najlepszym przykładem jest tutaj Bobby McFerrin.
Wersji instrumentalnych mazurka F-dur jest kilka. Tym próbom przyglądałem się z mniejszym zainteresowaniem, bo oprócz szlachetnego celu oddania hołdu Chopinowi, w większości z tych nagrań nie ma znamion coverowania – to głównie wariacje na temat utworu fortepianowego. Nawet nagranie Leszka Możdżera tym razem nie zachwyca. Na tym tle wersja Władysława Komendarka zasługuje na osobną uwagę.
Tym razem nagrań do wysłuchania było wyjątkowo mało; jednak zdecydowanie bardziej wolę sytuację, kiedy jakość wygrywa z ilością. Gorzej, gdy jest odwrotnie! Wcale więc nie tęsknię za nowymi wykonaniami mazurka. A o to, że nowe wersje na pewno powstaną, jestem spokojny. Wiem, że towarzyszące temu tekstowi nagrania nie królują na listach przebojów, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że wykonujący je artyści mieli tę świadomość od początku. Chcieli po prostu zaprezentować coś artystycznie ciekawego, nastawionego raczej na publiczność skromniejszą, ale za to bardziej wyrobioną muzycznie. I to chyba przede wszystkim różni te próby artystyczne od coverów popularnych piosenek, w których wykonawca bardzo często liczy na tani poklask.
Wojciech Wądołowski
styczeń, 2013