Rehab

„Rehab”

Dzisiaj opowieść o tym, że nie każdą piosenkę należy traktować jak cover. piosenki, które z wielu względów nierozerwalnie należą do pierwszego wykonawcy i wszelkie próby poprawiania oryginału albo niebezpieczne, albo po prostu śmieszne.
 
„Rehab” to pierwszy singiel promujący płytę Amy Winehouse pt. „Back to Black”. Utwór odniósł szybko sukces w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych, a potem lawinowo na wszystkich czołowych listach przebojów

Ta piosenka, autorstwa samej wokalistki, to przyznanie się do problemu uzależnienia i konsekwentne niezgadzanie się na rozpoczęcie terapii. I pewnie ten element autobiograficzny w połączeniu z niebanalną muzyką i przejmującą interpretacją sprawiły, że piosenka odniosła olbrzymi sukces, stając się znakiem firmowym piosenkarki. Co ciekawe, „Rehab”- piosenka zaledwie pięcioletnia, znalazła się już na liście 500 utworów wszechczasów i doczekała się kilkunastu nowych wykonań

 
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
 
I'd rather be at home with ray
I ain't got seventy days
Cause there's nothing
There's nothing you can teach me
That I can't learn from Mr Hathaway
 
I didn't get a lot in class
But I know it don't come in a shot glass
 
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
 
The man said 'why do you think you here'
I said 'I got no idea
I'm gonna, I'm gonna lose my baby
so I always keep a bottle near'
He said 'I just think you're depressed,
this me, yeah baby, and the rest'
 
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
 
I don't ever wanna drink again
I just ooh I just need a friend
I'm not gonna spend ten weeks
have everyone think I'm on the mend
 
It's not just my pride
It's just 'til these tears have dried
 
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
 
Amy przyzwyczaiła nas, że jest to piosenka buntu, stąd ten kierunek wykonawczy wydaje się najbardziej autentyczny. Dlatego też najciekawiej brzmią wersje wykonawców, których sens muzycznego istnienia polega na negowaniu prawie wszystkiego. W ten nurt dobrze wpisuje się industrial-metalowy amerykański zespół Ministry. Co prawda jest to wersja, która przekona prawdopodobnie tylko zwolenników metalu, ale nie ma tu mizdrzenia się do słuchaczy.
 

Punk rockowa, amerykańska kapela Zebrahead nagrała „Rehab” w bliskim sobie klimacie, ale pozwoliła sobie na więcej finezji. Przede wszystkim koncepcja muzyczna jest dużo ciekawsza, niż w przypadku Ministry, stąd też samo przesłanie jest bardziej wyraziste i pewnie lepiej przyswajalne przez większą publiczność.

Na tle dwóch wcześniejszych nagrań, wersja zespołu Jolly Boys brzmi archaicznie, ale ciągle autentycznie. I trudno tu wyrokować czyj autentyzm jest prawdziwszy. Panowie z Jolly Boys mają inne, zapewne dużo bogatsze doświadczenie niż dwa wcześniej prezentowane zespoły amerykańskie, stąd ich wyznanie o odwyku, o którym śpiewają,  przekonuje.

Podczas poszukiwań nagrań różnych wersji piosenki natknąłem się na kilka nagrań raczej beztroskich, czy wręcz radosnych. I to chyba duże niezrozumienie intencji autorki. Z drugiej jednak strony należy zadać sobie pytanie czy artysta nie może opracować piosenki całkowicie po swojemu, nawet jeśli pierwotny jej sens mocno się zmienia. Wersja obsady serialu Glee początkowo zaskakuje i wręcz oburza, ale jeśli przyjąć, że musical Grease w sposób nowatorski w swoich czasach obrazował bunt nastolatków, to ta wersja jest jak gdyby kontynuacją. Kwestią sporną może być sposób wykonania zespołu Glee, który właściwie niczym nie różni się od stylu śpiewania w musicalu Grease, a przecież minęło ponad 40 lat.

Z  przyjemnością słucha się wersji, którą nagrał amerykański pianista i producent Jeft Lorber. Słuchając jego propozycji trudno nie doszukać się podobieństw do Quincy Jonesa, który w podobny sposób, z pokorą i rzetelnością, podchodził do nagrywania coverów. I właściwie jedynie w takiej, instrumentalnej wersji, kiedy nie musimy zastanawiać się nad głębią tekstu, a możemy skupić się na ciekawej muzyce, widać największy sens nagrywania nowych wersji „Rehab”.

Tradycyjnie warto zakończyć czymś oryginalnym. Proponuję posłuchać remixu w wykonaniu Frankmusik (czyli Vincenta Franka). Taka wersja jest chyba godna pamięci Amy Winehouse i znakomicie wpisuje się w najnowsze muzyczne trendy. Jest to wersja odważna, na miarę drugiej dekady XXI wieku.

Dziś, kiedy Amy Winehouse nie ma już wśród nas, a przyczyna jej śmierci koresponduje z przesłaniem wynikającym z piosenki, sens śpiewania tego utworu przez innych wykonawców może być wątpliwy, a na pewno ryzykowny. Mimo wszystko można się spodziewać, że tych prób interpretacji będzie jeszcze niemało. Z pewnością dużo łatwiej będzie za kilka lat, kiedy nabierzemy dystansu do samej Amy i kolejnym wykonawcom łatwiej będzie śpiewać swoje wersje tej piosenki, kiedy skoncentrują się głównie na walorach artystycznych. Przecież w nich tkwi siła tego utworu.

 
Wojciech Wądołowski
Styczeń, 2012