„SOS”
„SOS” jest jednym z wielkich przebojów grupy Abba z początku jej działalności. Piosenka została nagrana w 1975 roku i stała się pierwszym światowym hitem zespołu, jeszcze zanim ten objawił się światu w piosence „Waterloo”, która po zwycięstwie festiwalu Eurowizji utorowała zespołowi drogę do wielkiej sławy.
Tej piosence przyglądałem się już 4 lata temu, jednak zbyt mała ilość ciekawych wykonań spowodowała, że zająłem się innym utworem Abby („Mamma Mia!”). Teraz jednak sytuacja się nieco zmieniła, więc wracamy do S.O.S. Niestety najwięcej wykonań powstało na fali fascynacją zespołem i jego piosenkami. Wszystkie stworzone przy tej okazji wykonania to kiepskie kopie. Nawet jeśli ktoś próbuje przemycić coś swojego, to oryginalna konstrukcja aranżacyjna, zwłaszcza niezwykle charakterystyczny wstęp fortepianowy, nie pozostawiają wątpliwości, że te wersje powstały na fali popularności zespołu, a nie z potrzeby zaproponowania oryginalnej wizji. Nawet pozornie ciekawe nagrania niczym szczególnym się nie wyróżniają, jednak wyraźnie można zauważyć tworzenie nowych wersji ramach określonych kategorii.
Lokalnie
Dziwnym zbiegiem okoliczności sporo nagrań powstało w krajach skandynawskich. Oto jak popiera się ambicje regionalne – sukces zespołu ze Szwecji ożywił artystów ze wszystkich krajów skandynawskich. I to jest ciekawe, bo w Polsce jakoś nieszczególnie często wykonuje się repertuar naszych sąsiadów. Interesującym przykładem jest wersja The Black Sweden. Ta propozycja polega głównie na przełożeniu piosenki do innej stylistyki muzycznej. I to już wystarczyło, aby być oryginalnym, bez dodatkowych udziwnień i szukania drugiego dna.
Fiński The Rasmus nagrał wersję w klimacie lat nieco wcześniejszych. Dla mnie są tu silne wpływy typowego grania beatlesowego. I to też jest już wystarczający powód, aby zakwalifikować nagranie jako udane.
Szwedzki muzyk Nils Landgren pozwolił sobie na zabawę z piosenką. Właściwie trudno tu mówić o jakiejś większej inspiracji, bo ostatecznie nagranie nie ma dużo wspólnego z „S.O.S” – małe fragmenty bardzo lekko nawiązują jedynie do utworu Abby. Jest to jednak ciekawy fragment całej płyty poświęconej temu zespołowi.
Instrumentalnie
Cała masa nagrań instrumentalnych jest tylko przeniesieniem utworu do innego stylistyki, a raczej innego zespołu wykonawczego, co prowadzi do powstania nowej formy muzycznej. Nagranie utworu przez Royal Philharmonic Orchestra potwierdza klasę kompozycji. Okazuje się, że wykonanie typowego utworu popowego przez orkiestrę symfoniczną momentalnie nadaje mu klasy. Takiego wspaniałego efektu nie byłoby jednak, gdyby sama kompozycja nie miałaby większej wartości.
Nowocześnie
Stosunkowo najmniejszą grupę wykonań stanowią wersje odcinające się od stylistyki typowej dla brzmień kojarzonych z czasami Abby. Tutaj znajdziemy propozycje śmiałe, ale przede wszystkim twórcze i samodzielne.
Kanadyjski zespół punkowy The Headstones nie zrobił nic wielkiego, po prostu zagrał utwór w swojej ulubionej stylistyce. Zrobił to jednak tak stylowo i sprawnie, że nie zabierając niczego z pierwotnej materii, nadał piosence nowych wymiarów.
Do napisania tego artykułu zachęciło mnie jedno nowe nagranie. Jak wspomniałem na początku, to było wystarczające wydarzenie, aby zająć się tą piosenką. Tym nagraniem jest wersja Portishead, zupełnie inna niż wszystkie wcześniejsze próby setek wykonawców. Ta bardzo nowatorska wersja pozwoliła na przeniesienie niefrasobliwej rozrywkowej piosenki do zupełnie innych artystycznych wymiarów. I to wystarczający pretekst, aby godnie pożegnać się z piosenką.
Wojciech Wądołowski
maj, 2016 r.