This Love

“This Love”

Dzisiaj kilka słów o największym przeboju amerykańskiej kapeli rockowej Maroon 5. Piosenka This Love ukazała się na debiutanckim albumie, a mimo to szybko stała się wizytówką zespołu. Już sam ten fakt zasługuje na duży podziw, a dodatkowym powodem do zainteresowania utworem jest to, że w ciągu 13 lat  jest nagrywany przez wielu różnych artystów. Sprawcą tego sukcesu są przede wszystkim autorzy piosenki –  frontman zespołu, Adam Levine i jego klawiszowiec, Jesse Carmichael. Oczywiście nie można tu zapomnieć o wykonaniu, zwłaszcza aranżacji, która w dużym stopniu przyczyniła się do rozpoznawalności utworu.

Przyglądając się tekstowi można odnieść wrażenie, że to jedna z setek tysięcy piosenek o nieszczęśliwej miłości. Sam autor komentował okoliczności powstania utworu jako reakcję na rozstanie się ze swoją dziewczyną. Rozstanie było bolesne i dosłowne, jako że dziewczyna opuściła Levine’a, wyjeżdżając z miasta. Może więc wątek autobiograficzny przyczynił się do sukcesu piosenki? Wszak przekonująca interpretacja jest w stanie zainteresować bardziej wymagającego słuchacza, a na pewno zwraca uwagę innych artystów. I pewnie samo zauroczenie piosenką spowodowało, że inne wykonania, których jeszcze nie ma za dużo, bardzo mocno nawiązują do oryginału. Większość prób jest tak przywiązana do wersji Marron 5, że zachowuje nawet charakterystyczną pulsację i jeszcze bardziej rozpoznawalny wstęp. Piosenka jednak ma tak dobrą konstrukcję, że każdy artysta jest w stanie zmieścić w niej choćby kawałek swojej koncepcji.

Najbliżej oryginału jest mistrz obcego repertuaru – Michael Buble. Jego wykonanie jest przewrotne, bo nie słychać tu rozpaczy.  Prawdę powiedziawszy wykonanie oryginalne, zwłaszcza teledysk, również nie pokazuje ogromu smutku, który sugerowałby tekst. Tak więc wykonanie Buble’a nie jest aż tak dużym „przestępstwem”. A tak naprawdę możemy tu chyba mówić o rodzaju pastiszu, na jaki wokalista sobie pozwolił.

Ciekawego zabiegu dokonał Portorykańczyk,  Marlow Rosado. Nadanie utworowi charakteru salsy jest ciekawe i absolutnie nie przesadzone. Ważne, że artyście udało się stworzyć nowy klimat bez zmiany materii (przede wszystkim muzyki), a jedynie zmieniła się aranżacja. Już początek tej wersji może zachwycić, bo stylistyka tańca latynoskiego jest  bardzo wyraźna, a śpiewanie po hiszpańsku dodaje jeszcze specjalnego kolorytu. Szkoda więc, że bardzo szybko tekst powraca do oryginału, czyli wersji anglojęzycznej.  Mieszanie dwóch języków w jednej piosence jest bliższe sztuczce cyrkowej, niż prawdziwej kreacji muzycznej. Szkoda, że ciekawej koncepcji nie wykorzystano do końca.

Zdecydowanie lepszy pomysł od Morlowa miał koreański król sceny. Dla przeciętnego słuchacza z naszej szerokości geograficznej, wszystko co położone na wschód od nas’ jest nieco dziwne, a im dalej, tym bardziej egzotycznie. Propozycja G-Dragona jest dla nas nieco plastikowa,  warto jednak odnotować, że w ankiecie przeprowadzonej przez CNN na temat wizytówek Seoulu, ten artysta jako  jedyny człowiek zajął miejsce na liście 50. osobliwości miasta. Może więc nasza estetyka jest inna  i nie potrafimy usłyszeć tego, co słyszą Azjaci? W This Love ten młody wokalista zrobił coś przedziwnego – w zwrotce  rap nie jest rapem, a w refrenach zastosowano zmienioną melodię. Mimo wszystko jakoś  to się trzyma kupy, a kwestia podobania się, to już sprawa gustu.

Tak się składa, że w naszych coverowych poszukiwaniach często słuchamy wersji rap lub remixów. Obie formy trochę wymykają się konwencji przypisanych coverowi, jednak są nieodłącznym elementem najnowszej muzyki. Na pewno jest wielu przeciwników takich eksperymentów. Zapewne najbardziej będą krzyczeć miłośnicy karaoke, wszak (jak powiedział inżynier Mamoń) lubimy słuchać piosenek, które już znamy, niezależnie kto je wykonuje.  Jeśli jednak spojrzeć na twórczy wkład, to zarówno rap,  jak i remix są tutaj znakomitym przykładem.  Jako dowód można choćby posłuchać wersji Kanye West. Na pierwszy rzut ucha niewiele się tu dzieje, bo cały czas słyszymy wierne odtworzenie linii melodycznej. Za to wszystko to co schowane jest pod skórą, czyli w warstwie aranżacyjnej, jest godne zauważenia. Jeśli ktoś powie, że tę piosenkę można lepiej zaaranżować, to się zgodzę. Jednak zaraz zadam pytanie – po co?

 

Wojciech Wądołowski

luty, 2014 r.