„Uciekaj moje serce”
Czas na piosenkę polską, bo u nas, wbrew obiegowym opiniom, „coverowania” jest sporo. Może nie na taką skalę, jak w krajach anglojęzycznych, ale dzisiejszy przykład pokaże, że nie mamy się czego wstydzić.
„Uciekaj moje serce” to klasyczny przykład piosenki, która w świadomości słuchaczy nie jest przypisana do jednego wykonawcy. Ludzie lepiej zorientowani (albo po prostu starsi) pamiętają ten utwór jako motyw przewodni serialu „Jan serce” z 1981 roku. Dopiero po kilku miesiącach, kiedy muzyka z tego filmu stała się bardzo popularna, usłyszeliśmy ją w wersji śpiewanej. Jako że kompozytorem był Seweryn Krajewski nie dziwi chyba fakt, że tekst napisała Agnieszka Osiecka. Ten duet twórców był z założenia skazany na sukces, bo to nie jedyny przebój tej pary – wystarczy wspomnieć „Niech żyje bal!”. I nie dziwi też, że pierwszym, naturalnym wykonawcą tej piosenki jest sam kompozytor.
Właściwie od samego początku piosenka stała się celem wielu interesujących wykonawców. Zwłaszcza tych wykonawców, którzy znani są z artystycznych poszukiwań. Ciekawe, że zainteresowali się nią muzycy, którzy sami są twórcami swojego repertuaru. Przykład Katarzyny Nosowskiej i zespołu „Raz, Dwa, Trzy” jest tutaj szczególny. W obu przypadkach piosenka znalazła się na płytach w całości poświęconych Agnieszce Osieckiej.
Katarzyna Nosowska potraktowała tę piosenkę dosyć nowatorsko. Z jednej strony, dzięki początkowi piosenki w wersji a cappella, jest tu pierwiastek osobisty, jednak później utwór przeradza się w formę piosenki biesiadnej, tak jakby grała go kapela podwórkowa. Świetna aranżacja, znakomity pomysł na cały utwór, dopasowanie całości do warunków głosowych. Brawo!
Zespół „Raz, Dwa, Trzy”, posiadając sporo własnego repertuaru, lubi eksperymentować z piosenkami innych autorów. W ten sposób powstały dwie interesujące płyty z piosenkami Wojciecha Młynarskiego i Agnieszki Osieckiej. Właśnie przy wybieraniu materiału na tę drugą płytę zespół pochylił się nad „Uciekaj moje serce”. I bardzo dobrze, bo mamy możliwość posłuchania wersji całkowicie utrzymanej w stylistyce zespołu, jednak wiernej duchowi jej autorów.
Przykładów interesującego zaśpiewania tej piosenki jest sporo, dlatego trudno jest mówić o wszystkich, nawet tych najbardziej interesujących. Zwróćmy więc uwagę na wyróżniające się wykonania.
Lora Szafran, nieco dziś zapomniana znakomita wokalistka nurtu jazzowego, zaśpiewała tę piosenkę tak po prostu, bez zadęcia. Jednak jej wersja to przykrojenie piosenki do stylistyki smooth jazzowej.
„Uciekaj moje serce” to ulubiona piosenka aktorów i uczestników konkursów na interpretację. I z tego właśnie nurtu dwa interesujące wykonania. Katarzyna Groniec, specjalistka w wykonywaniu coverów, także tym razem nie zawiodła i zaśpiewała ją po swojemu, po kobiecemu, interesująco.
I teraz czas na wykonanie wybitne. Piotr Rogucki, znany jako wokalista cięższego brzmienia zespołu Coma , wykonał ten utwór tak przejmująco, że aż trudno uwierzyć, że jest to interpretacja znanej z wielu wykonań piosenki.
W tych dwóch wykonaniach „aktorskich” oprócz znakomitej interpretacji wokalnej zwraca uwaga bardzo ciekawa aranżacja instrumentalna. A jeśli chodzi o piosenkę „aktorską”, to ktoś chyba zrobił krzywdę wykonawcom do tego nurtu zaszufladkowanym. Bo co to niby znaczy – że jak śpiewa aktor, to jest piosenka aktorska, a hydraulik zaśpiewa piosenkę hydrauliczną? Bzdura. Jedyną kategorią podziału może być interesujące albo słabe wykonanie!
Warto jeszcze odnotować próby zaśpiewania piosenki w językach obcych. Edyta Geppert pokusiła się o wersję francuskojęzyczną i mimo, że wykonanie to nie jest jakoś zaskakujące, to dzięki językowi wprowadza tę piosenkę do szlachetnego gatunku piosenki francuskiej. Inny przykład, to wersja w stylu flamenco w wykonaniu Magdy Navarrete i Stanisława Sojki. Niby ciągle to ta sama piosenka, ale jej charakter, głównie dzięki ciekawej aranżacji, zgoła inny. W dodatku duet i połączenie języka hiszpańskiego z polskim tworzą nową, niezwykle interesującą jakość.
A tak naprawdę, w warstwie muzycznej, piosenka jest bardzo prosta. Harmonia: a, E, G, C, A, d nie jest niczym szczególnym – i to kolejny dowód na to, że do stworzenia wspaniałej piosenki nie trzeba dogłębnej znajomości koła kwintowego. Wystarczy dobra konstrukcyjnie melodia i dopasowany do niej tekst. No i niewątpliwie piosence przydaje się własna koncepcja na jej wykonanie. Prawda jakie to proste?
Wojciech Wądołowski
lipiec, 2011r.