„Wonderwall”
….czyli jedna z bardziej znanych piosenek brytyjskiej grupy Oasis, napisana przez gitarzystę zespołu, Noela Gallaghera. Ten muzyk, wspólnie z Owenem Morrisem był także producentem piosenki, jak też całej płyty (What’s the Story) Morning Glory?
Tytuł piosenki został zainspirowany filmem „Wonderwall” z 1968 roku, w którym ścieżkę dźwiękową (Wonderwall Music) napisał George Harrison. W języku angielskim słowo „wonderwall” nie istnieje, a jego znaczenie można jedynie określić przez interpretację filmu – w takim przypadku to sztuczne słowo oznaczałoby (jak podają niektóre słowniki) obiekt westchnień lub ukochaną osobę. Wykonując czyjąś piosenkę warto wiedzieć jak była inspiracja autora, zwłaszcza przy nie do końca zrozumiałym tytule. Tutaj jest to bardzo trudne, bo sam Gallagher zmieniał zdanie w zależności od sytuacji. W wywiadzie dla serwisu NME w 1996 r. wyznał, że piosenka jest o jego partnerce, Meg Matthews. Jednak za 5 lat, tuż po rozwodzie, muzyk mówi, że utwór mówi o wyimaginowanym przyjacielu, który ratuje nas od samych siebie. Przy takiej różnicy zdania nie pozostaje nic innego, jak tylko analiza tekstu po swojemu.
Dzisiaj będzie ten dzień,
W którym przypomną ci o przeszłości.
Dotychczas powinnaś już chyba
Zrozumieć, co musisz zrobić.
Nie wierzę, że ktokolwiek
Czuje teraz to, co ja do Ciebie
Na ulicy mówią już, że
Ten ogień w twoim sercu zgasł.
Jestem pewien, że już o tym słyszałaś,
Ale tak naprawdę nigdy nie miałaś wątpliwości.
Nie wierzę, że ktokolwiek
Czuje to, co ja teraz do ciebie.
I wszystkie drogi, którymi chodzimy są kręte.
I wszystkie światła, które nas prowadzą, oślepiają.
Jest wiele rzeczy, które chciałbym Ci powiedzieć,
Ale nie wiem jak.
Bo być może,
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
I mimo wszystko,
Jesteś moim cudotwórcą*.
Dzisiaj miał być ten dzień,
Ale nigdy nie przypomną ci o przeszłości.
Dotychczas powinnaś już chyba
Zrozumieć, czego nie robić.
Nie wierzę, że ktokolwiek
Czuje to, co ja teraz do ciebie.
I wszystkie drogi, które cię prowadzą, były kręte.
I wszystkie światła, które oświetlają drogę, oślepiają.
Jest wiele rzeczy, które chciałbym Ci powiedzieć,
Ale nie wiem jak.
Powiedziałem, że być może,
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
I mimo wszystko,
Jesteś moim cudotwórcą.
Powiedziałem, że być może,
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
I mimo wszystko,
Jesteś moim cudotwórcą.
Powiedziałem, być może,
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
Będziesz tą jedyną, która mnie ocali
Utwór bardzo szybko stał się wizytówką zespołu, plasując się na większości list piosenek wszech czasów, a w australijskiej stacji radiowej Triple J w plebiscycie „20 Years of the Hottest 100” w 2013 r. zajął pierwsze miejsce.
Nowe wersje tej piosenki to najczęściej historia konfliktów ich wykonawców z autorem utworu. Najbardziej znaną wersję nagrał zespół The Mike Flowers Pops. Nagranie to wprowadziło sporo zamętu, głównie dlatego, że pojawiło się zaledwie 2 miesiące po wydaniu oryginału. Ta nowa wersja, która jest raczej pastiszem, bardzo szybko zawojowała brytyjskie listy przebojów, ostro konkurując z oryginałem w wykonaniu zespołu Oasis. Smaczkiem w tej historii jest dezorientacja nawet wśród branży muzycznej – szef jednej z wytwórni zapytał twórcę piosenki, Noela Gallaghera, kto naprawdę jest jej autorem. Wiadomo, że takie zainteresowanie powoduje ambiwalentne uczucia, jednak niewątpliwie znacząco przyczynia się do popularyzacji utworu, w tym także wersji oryginalnej. A zapewne największą korzyścią są prawa autorskie, a w ślad za nimi stosowne tantiemy dla twórcy piosenki za każde jej odtworzenie.
Do jeszcze większej awantury doszło w momencie pojawienia się popularnej wersji Boulevard of Broken Songs. Tutaj Party Ben w 2004 roku zmiksował tę piosenkę z dwoma innymi utworami. Gallagher skomentował ten zabieg jako wykorzystanie oryginalnej aranżacji. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że takich rzeczy nie powinno się robić za życia autora. Zdenerwowanie Gallagher’a nie może dziwić, bo w wersji Party Ben nie ma nic odkrywczego i właściwie nie chodzi tu o wykorzystanie tej samej aranżacji, jak o użycie identycznej harmonii w tym samym porządku następstwa akordów.
Kropką nad „i” w tym skandalicznym wątku było wykonanie amerykańskiego rapera Jey-Z. Ten jeden z lepiej zarabiających artystów (jego majątek jest szacowany na pół miliarda dolarów) wykonał piosenkę na jednym z festiwali jako dowcipny przerywnik w jego koncercie. Taki zabieg bardzo nie podobał się twórcy utworu, traktującemu go niezwykle poważnie. Ciekawe, czy tak samo nie podobało mu się, że wykonanie rapera spowodowało 200% wzrost sprzedaży albumu z oryginałem.
Przechodząc do nagrań interesujących i twórczych wypada zacząć od wersji Ryana Adamsa. To jedna z nielicznych propozycji, przyjętych bardzo przychylnie przez twórcę oryginału. Tutaj nie ma mowy o kradzeniu czyichś pomysłów, czy naśmiewanie się z nich. To balladowe, inteligentne i samodzielne, ale ciągle wierne oryginałowi nagranie, jest przykładem rzetelności i szacunku do twórcy piosenki.
Interesującą wersję nagrał Paul Anka. Ten bożyszcze lat 60. ubiegłego stulecia po raz kolejny pokazuje, że muzyką można się nieźle bawić. Tutaj, podobnie jak w jego wykonaniu przeboju Nirvany, słyszymy ciekawą koncepcję i niezłe rzemiosło. Tak, dobry muzyk zawsze rozpozna ciekawy materiał i potrafi go nieźle wykorzystać nie psując przy tym idei kompozytora.
Bardzo podoba mi się wersja nagrana przez Beark and the Virtual Band. To radosne, lekko jazzująca, dobrze zaśpiewane i zagrane nagranie, to przyczynek do przyjrzenia się nowemu zjawisku. Virtual Band (lub Cartoon Group) to nowa tendencja na rynku muzycznym – anonimowi muzycy nagrywają materiał, który potem udostępniany jest jako clip animowany lub inny, ale zawsze bez twarzy wykonawców. Czasami ujawnia się tylko lider projektu; tak jest i tym razem, mimo że osoba sygnująca nagranie nie jest frontmanem. Pionierami w tym gatunku był w 2000 r. zespół Gorillaz.
Opowieść o piosence „Wonderwall” to wyjątkowo nie szeroka gama wykonań, różniących się stylistycznie. Tu także nie ma żadnego ciekawego nagrania instrumentalnego. Większość wykonań krzyżuje się z oryginałem – albo na zasadzie kiepskiej podróbki, albo jako konflikt z twórcą piosenki. Niezależnie jaki jest powód powstawania nowych wersji, to każda z nich przyczynia się do popularyzacji utworu, a to chyba największy sens „kowerowania”.
Wojciech Wądołowski
sierpień, 2013 r.