„You Are So Beautiful”
Dzisiaj przyglądamy się kolejnej piosence, która w świadomości melomanów należy do dorobku osoby, nie będącej jej pierwszym wykonawcą, a jedynie opracowała cover. Słowo „jedynie” jest tutaj użyte przewrotnie, bo właśnie wykonanie Cockera doprowadziło do niezwykłej popularności utworu. Jednak tego sukcesu nie byłoby, gdyby nie twórcy i pierwotny wykonawca, Billy Preston. „You Are So Beautiful”, powstała w 1974 roku w wyniku współpracy Prestona (muzyka) i Bruce Fishera (tekst), w momencie tworzenia była planowana dla zespołu the Beach Boys. Ten jednak nie zainteresował się piosenką, więc na nagranie zdecydował się sam kompozytor.
Wykonanie Prestona, utrzymane w klimatach soulowych, jest rzetelne i bardzo interesujące. Jednak chyba właśnie ta – nie za bardzo komercyjna – stylistyka nie pozwoliła, aby utwór stał się wielkim przebojem. Na szczęście szybko piosenką zainteresował się Joe Cocker, a jego nagranie momentalnie podbiło listy przebojów.
Wersja Cockera sprawiła, że wielu artystów włącza piosenkę do swojego repertuaru, a „You Are So Beautiful” szybko staje się dyżurną piosenkę miłosną. Niestety zdecydowana większość wykonań to gorsze kopie. Prawdą jest, że wszyscy wykonawcy wzorują się na wersji Cockera do tego stopnia, że nikomu nawet nie chce się zajrzeć do oryginału, a ten jest nieco inny. Na fali popularności utworem nawet zainteresował się „syn marnotrawny”, czyli zespół the Beach Boys. Takie powroty od odrzucenia do akceptacji, to nierzadki przypadek w świecie muzyki rozrywkowej.
Jak już niejednokrotnie zauważaliśmy, w tym przypadku jest podobnie – piosenką wylansowaną przez mężczyzn głównie interesują się śpiewający panowie. I tutaj dochodzi do ciekawej konfrontacji – okazuje się, że po odrzuceniu wersji kopiujących, zostało kilka nagrań interesujących, rzucających na piosenkę nieco inne światło. Tak jest w przypadku Kenny Rankina, którego delikatne zmysłowe wykonanie, to zupełnie nowa jakość.
Uwagę zwraca także nagranie Ray’a Stevensa, świadczące o artystycznej odwadze lub wręcz odwrotnie, głupocie. Mnie jednak włożenie piosenki w klasyczną stylistykę country bardzo przekonało i to do tego stopnia, że byłbym skłonny uwierzyć, że to jest właśnie wersja pierwotna.
Przyglądając się interpretacjom żeńskim, można jedynie żałować, że powstaje ich zdecydowanie mniej. W efekcie otrzymujemy wersje niby bardzo podobne do tych już znanych, jednak ilość niuansów świadczy o własnej tożsamości. Jedno z ciekawszych wykonań kobiecych pokazuje, że każdy utwór można wykonać po swojemu, zależy jaką ma się wrażliwość i muzykalność. Przykład nagrania Trijntje Oosterhuis pokazuje, że wokalistki dysponują inną paletą środków wyrazu, a przede wszystkim przeżywają inaczej niż panowie.
Kończymy naszą przygodę z piękną piosenką. Na przykładzie kilku nagrań prześledziliśmy różne spojrzenia na wykonywany utwór, no i po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że śpiewanie to zadanie ani oczywiste, ani łatwe. Niestety mało kto zdaje sobie z tego sprawę i stąd tyle nagrań, których nawet nie warto słuchać.
Wojciech Wądołowski
czerwiec, 2015 r.