Pod papugami

„Pod papugami”

Od początku wiedziałem, że o tej piosence warto napisać, bo sporo jest ciekawych wykonań. No i to świetny utwór. Zresztą „kowerowanie” piosenek Czesława Niemena to zjawisko interesujące. Jakie jednak było moje zdziwienie, że przy tej okazji dokonałem niezwykłego odkrycia. Okazało się, że Niemen jest jedynie kolejnym wykonawcą na liście nowych prób interpretacji utworu. Tak, to prawda –  Niemen jest z tą piosenką kojarzony i prawdopodobnie dzięki niemu przetrwała tyle lat i ciągle ma się  dobrze, ale nie dla niego tę piosenkę napisano. Utwór powstał dla zespołu Czerwono-Czarni, który był jego pierwszym wykonawcą. Ten zespół znany był z ciekawej formuły stałego składu instrumentalistów, któremu w zależności od piosenki towarzyszyli różni  wokaliści. A tych było sporo, w dodatku wiele uznanych w latach 60-ych nazwisk: Michaj Burano, Wojciech Gąssowski, Jacek Lech, Helena Majdaniec, Katarzyna Sobczyk, Karin Stanek, Marianna Wróblewska. Piosenkę „Pod papugami” śpiewał zapomniany już dziś Józef Ledecki.

 

Pod papugami” to wynik współpracy Mateusza Święcickiego (muzyka) z Bogusławem Choińskim i Janem Gałkowskim (tekst). Piosenka pochodzi z 1963 r., ale jej pierwszego nagrania na płytę dokonano dopiero w 1968 roku. To nagranie to właśnie wersja Niemena. 

Przy tej okazji warto wspomnieć o kompozytorze utworu, bo Mateusz Święcicki to ważna postać w polskiej muzyce XX wieku. Ten niesamowity pasjonat jazzu, czynny muzyk, skomponował ponad 200 piosenek, w tym oprócz dzisiaj omawianej piosenki także takie ikony naszej kultury jak: „Jedziemy autostopem” z repertuaru Kasi Sobczyk, czy inną słynną piosenkę Niemena „Przyjdź w taką noc”. Jednak Święcicki to przede wszystkim animator kultury i niezapomniany dziennikarz radiowy. To on w latach 1955-64 prowadził pierwsze w Polsce audycje jazzowe, to on był współorganizatorem pierwszego festiwalu piosenki w Opolu i to on wreszcie był pierwszym szefem muzycznym radiowej Trójki.  To właśnie ta stacja radiowa od 25 lat przyznaje nagrody im. M. Święcickiego „Mateusze”.

Piosenka “Pod papugami” przez cały czas swojego istnienia kusiła wielu wykonawców, aby ją zinterpretować po swojemu. Co prawda wiele wykonań nie powinno w ogóle powstać, ale te wersje, które godne są wysłuchania, pomogły piosence w odkrywaniu jej różnych twarzy.

 

Tanecznie

 

Taneczny charakter piosenki był eksponowany wielokrotnie. Bardzo często zbytnie przesłodzenie wpędzało utwór w klimaty dancingowe. Dlatego bardzo uważnie trzeba do tego „utanecznienia” podchodzić, chociażby tak jak zrobiła to Kora. Wokalistka nagrała 10 lat temu bardzo interesującą płytę Ola, Ola, na której znalazły się stare i starsze piosenki polskie (m.in.: „Augustowskie noce”, „Pamiętasz była jesień”, „To ostatnia niedziela”). Do tego projektu artystka zaangażowała muzyków na co dzień grających rytmy latynoskie i ten właśnie nowy koloryt  to główny atut tej płyty. W wersji Kory „Pod papugami” brzmi lekko egzotycznie, ale przede wszystkim niezwykle stylowo, wszak w tym wykonaniu to klasyczna bossa nova.  Bardzo bogata i nowoczesna aranżacja  to rarytas dla melomanów.

 

W podobnych klimatach znajdujemy się słuchając portugalskojęzycznej wersji Guilherme Coimbra. Tutaj jest jeszcze bardziej stylowo, a przede wszystkim spokojnie i elegancko.

 

Pod papugami jest szeroko niklowany bar
Nad szklaneczkami chorągiewką żół świeci skwar
Tu przed dziewczętami kolorowa słodycz stoi w szkle
Wraz z papużkami chcą szczebiotać i kołysać się

Na powietrznych swych huśtawkach
Na parkietach i na mostach
Według kolorów włosów, sukien
I według wzrostu

Pod papugami wisi lustro, w którym każdy ma
Most z lampionami, promenadę do białego dnia

Na powietrznych swych huśtawkach…

Pod papugami nawet wtedy, gdy muzyki brak
Pod papugami w kolorowe muszle gwiżdże wiatr

W kolorowe muszle gwiżdże wiatr
W kolorowe muszle gwiżdże wiatr!

 

Jazzowo

Środowiska jazzowe bardzo chętnie sięgają po tę piosenkę. I nie ma w tym nic zaskakującego, jej kompozytor z tego właśnie kręgu się wywodzi. Na pierwszy rzut oka utwór nie brzmi jazzowo, jednak to tylko pozory. Faktura i rytmika kompozycji zdradzają  przede wszystkim  dojrzałość kompozytorską i niewątpliwe ciągoty do synkop. Wersja Trio Dutkiewicza dosyć lekko traktuje temat muzyczny utworu, jednak w tym wykonaniu jest tyle radości i maestrii, że warto przymknąć oko na lekkie oszustwa. Brzmi jak rasowy standard jazzowy.

Ciekawego eksperymentu dokonał Leszek Kułakowski, który zapraszając do swojego wykonania klasyczny kwartet smyczkowy, osiągnął nową jakość. Eleganckie połączenie jazzu z klasyką udowadniają, że dobrze napisane utwory są idealnym tworzywem w rękach wysokiej klasy artystów.

 

Pościelowo

 

Instrumentalne wykonania, to spory zbiór wszelkiej maści muzyków. Najczęściej te próby są nieudane, często infantylne. Zainteresowała mnie wersja Francis’a Goya. Jest to może nie szczególnie odkrywcze, ale za to ciekawe zaadoptowanie piosenki, zwłaszcza przez uznanego muzyka zagranicznego, który może przyczynić się do poszerzenia kręgu słuchaczy.

 

 

 

Ku pamięci

 

Koncertów wspomnieniowych poświęconych Czesławowi Niemenowi było ostatnio sporo. Każda stacja telewizyjna, każdy większy festiwal miał ambicję taki koncert zorganizować, przy podstawowym założeniu, że jego projekt będzie ciekawszy, piękniejszy, bardziej fantastyczny. Na ogół piosenki w nich wykonane są po prostu odśpiewane i „odhaczone”. Często towarzyszy tym wykonaniom ciekawa aranżacja, jednak to trochę za mało, aby mówić o nowym spojrzeniu na tak znany utwór.

Z tych wszystkich prób podoba mi się podejście Kayah, której niewątpliwie pomógł swoją aranżacją Krzesimir Dębski. W swojej wersji Kayah wykazała się niezłą muzykalnością, dodając piosence nowe odcienie. Podoba mi się w jaki sposób wokalistka traktuje tutaj swój głos, który oprócz interpretacji tekstu i melodii piosenki maluje także dodatkowe odcienie. A to lekkie wychodzenie z tonacji nawiązuje tylko do najlepszych tradycji improwizacji instrumentalnych. Tym wykonaniem artystka potwierdza, że jest bardzo dobrą, świadomą wokalistką. Szkoda tylko, że nie zadała sobie trudu, aby najpierw poznać wersję autorską, bo od artystki tej klasy należy wymagać większej rzetelności.

 

Klasę kompozytorską tego utworu widać właśnie w najnowszych nagraniach, bo te pokazują elastyczność muzyczną. Tutaj w zależności od wizji artysty można wyczarować zupełnie inny świat. Rytmika utworu oparta jest na ósemkach, ale tu zostały sprytnie przemycone synkopy, które zaznaczyłem w tekście. Niestety większość wykonawców lekceważy te niuanse rytmiczne, nie zauważając wspomnianych synkop, albo np. takich drobiazgów, że dwie pierwsze frazy zwrotki mają tę samą linię melodyczną, ale inną rytmikę (we frazie nr 2 nie ma synkop). I właśnie po tym drobiazgu można poznać klasę wykonawcy, bo we wszystkich wysłuchanych przeze mnie wersjach znalazłem jedynie dwie osoby, które dokładnie wykonują kompozycję – to Niemen i Kora. Co ciekawe, nawet pierwszy wykonawca, zespół Czerwono-czarni, nie wykonał tych dźwięków, które zaplanował kompozytor. W tym miejscu warto więc zacytować znakomitą wokalistkę Annę Serafińską: „Profesjonalizm to są takie diabelskie niuanse,  te szczegóły,  które pozwalają zrobić coś bardzo finezyjnego.  A jak ktoś się zatrzymuje na ciosanym,  topornym etapie,  to  będzie często poprawny, rzetelny i nic więcej.”

 

Wojciech Wądołowski

czerwiec, 2013 r.