„Deszcz” („I tak się trudno rozstać”)

„Deszcz” („I tak się trudno rozstać”)

Na tę starą piosenkę natknąłem się kilka lat temu, przy okazji świetnej płyty  z utworami Władysława Szpilmana. Krążek nagrany 13 laty temu w USA powstał jako jedna z wielu akcji promocyjnych filmu „Pianista”, a jej pomysłodawcą i realizatorem był syn kompozytora Andrzej Szpilman. I to się udało – film został obsypany Oscarami, jednak o płycie szybko zapomniano. Wydano ją niedawno w Polsce, więc to był pretekst do przypomnienia o klasie kompozytora. Można się zdziwić, że te bardzo stare piosenki brzmią dziś współcześnie i atrakcyjnie, a przy okazji, że polscy kompozytorzy mogą być na światowym poziomie. To oczywiście zasługa realizatorów nagrań, także kanadyjskiej wokalistki Wendy Lands.

Piosenka „Deszcz”, często znana jako „I tak się trudno rozstać”, to jedna z wielu popularnych piosenek Władysława Szpilmana, który po wojnie skomponował mnóstwo przebojów. Są tu takie szlagiery, jak: „Autobus czerwony”, „Pójdę na stare miasto”, „W małym kinie”, „Przyjdzie na to czas”, „Tych lat nie odda nikt”. Pierwszą  wykonawczynią „Deszczu” była Rena Rolska. W jej nagraniu słyszymy cały tekst, zaś w nowych wykonaniach nie ma już ostatniej, bardzo specyficznej  zwrotki. I to szkoda, bo ingerowanie w tekst wielkiego wieszcza jest zuchwałością, wszak autorem jest nie byle kto, bo Konstanty Ildefons Gałczyński. Tekst powstał na potrzeby piosenki – tym można właśnie wytłumaczyć jego lekki charakter, zwłaszcza wspomnianego III canto.

Mówiłam tobie już pięćdziesiąt kilka razy,
żebyś już poszedł sobie, przecież pada deszcz,
to przecie śmieszne takie stać tak twarz przy twarzy,
to jest naprawdę niesłychanie śmieszna rzecz;

żeby tak w oczy patrzeć: kto to widział?
żeby pod deszczem taki niemy film bez słów,
żeby tak rękę w ręku trzymać: kto to słyszał?
a przecież jutro tutaj się spotkamy znów –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

II
Na Żoliborzu są ulice takie śliczne,
takie topole, a w tropach taki wiatr,
Gdy przyjdzie wieczór, świecą światła elektryczne
i tak mi dobrze, jakbym miała osiem lat;

mówisz: „Kochana!” Ja ci mówię: „Mój kochany!”
i tak chodzimy i na przełaj, i na w skos,
a w tej ulicy, która idzie na Bielany,
jest tyle świateł, jakby Szopen nucił coś –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
no, nawet jesli trochę pada, to niech pada –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

III
Ja na początku przez trzy lata byłam w Łodzi,
A teraz tutaj mam posadę w AWF,
i byłam sama, potem zaczął on przychodzić,
pracuje w radio, muzykalny jak sam śpiew;

więc z nim piosenki sobie czasem różne nucę,
on czasem skrzypce weźmie, na nich dla mnie gra –
a co wieczora na Żoliborz autobusem
do tej topoli, która nas tak dobrze zna –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada –

i tak się trudno rozstać,
i tak się trudno rozstać,
nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.
Konstanty Ildefons Gałczyński
1950

W Polsce w większości przypadków nowe wersje starych piosenek powstają na potrzeby koncertów wspomnieniowych. Także ta piosenka jest częstym gościem tego typu projektów, najczęściej więc są to wersje mniej lub bardziej kopiujące oryginał, ale niewiele wnoszące do historii ciekawych wykonań. Ze starszych wersji można jedynie przypomnieć wykonanie Ireny Santor, która włączyła piosnkę do swojego żelaznego repertuaru.

Dużo  nowocześniej piosenkę wykonała Ewa Bem. Można się spodziewać, że takie podejście, eleganckiej próby lekkiego „ujazzowienia”, z ciekawą improwizacją fortepianową i częstym stosowaniem przez wokalistkę ad li bitum, mogło się podobać kompozytorowi.

Jeszcze bardziej nowocześniej utwór potraktowali Ann Maria Jopek i towarzyszący jej gitarzysta Marek Napiórkowski. To bardziej wariacja na temat znanej piosenki, propozycja dla odważnych słuchaczy.

To krótkie spotkanie z piękną piosenką kończymy zupełnie inną kompozycją. Tym razem Anna Maria Jopek  razem z Markiem Jackowskim wykonali inną melodię do tekstu Gałczyńskiego. Właściwie użycie tutaj zupełnie nowej kompozycji powinno świadczyć o zupełnie innej piosence.  Postanowiłem jednak ją tutaj umieścić, bo trudno nie zauważyć, że nowa melodia jest mocno inspirowana oryginałem. Jeśli więc mówimy o nowej piosence, to na pewno można powiedzieć, że powstała ona na podstawie, albo w oparciu o kompozycję Władysława Szpilmana.

Wojciech Wądołowski

grudzień, 20202 r.