„Hotel California”
To tytułowy singiel z albumu zespołu Eagles z 1977 roku. Piosenka autorstwa członków kapeli (Don Felder – muzyka, Don Henley i Glenn Frey – tekst) jest do dziś najbardziej znaną w jej bogatym repertuarze. Utwór został uznany za przebój roku uzyskując nagrodę Grammy w 1978 r..
Treść piosenki interpretowana jest przez fanów i specjalistów w różny sposób, a członkowie zespołu opisują ją jako „interpretację high life w Los Angeles”. Z kolei w filmie dokumentalnym z 2013 roku Henley powiedział, że piosenka jest „o podróży od niewinności do etapu doświadczenia…..i to wszystko”. Warto przeczytać polskie tłumaczenie tekstu z wyjaśnieniami nt. niektórych zwrotów, bo prawdopodobnie wielu wokalistów wykonujących tę piosenkę nie do końca wie, o co w niej chodzi.
Mrok pośród pustynnej drogi
I chłodny wiatr we włosach
Gorący zapach colitas
Wznoszący się aż pod niebiosa
Gdzieś na końcu szlaku światełko majaczyło
Miałem wzrok zmącony i głowa mi ciążyła
Coraz bardziej się wieczorne wydłużały cienie
Musiałem się zatrzymać i znaleźć na noc wytchnienie
(Głowa mi ciążyła, wzrok zmącony mamił
Musiałem na noc zawinąć do bezpiecznej przystani)
(Wzrok miałem zmącony, głowę ciężką, resztki paliwa pod kilem
Musiałem się rozejrzeć za bezpiecznym azylem)
(Miałem wzrok mętny, głowę ciężką, na oparach ciągnąłem
Musiałem na noc zrobić przerwę w drodze)
Zobaczyłem ją jak stoi przed domu frontonem
I nagle rozdzwoniły się misji dzwony
I powiedziałem sam do siebie
Zaraz mogę być w Piekle, albo mogę być w Niebie
Zapaliła świeczkę na starym lichtarzu
Dała znak, by iść za nią korytarzem
I byłbym gotów przysiąc, że głosy słyszałem
Co jakby zewsząd i znikąd dobiegały
Witaj w Hotelu California
Takie piękne miejsce (takie piękne miejsce)
Rysy tak anielskie
A w Hotelu California każdego Sezonu pełno wolnych miejsc (pełno wolnych miejsc)
Zawsze To tam znajdziesz
Zawsze To tam jest…
Ma umysł od Tiffany’ego
Od Mercedesa koła
Wokół niej ślicznych chłopców
Uwija się cała sfora
Wabią się „przyjaciele”, tak ona na nich woła
Gdy tańczą na dziedzińcu w słodkiego lata pocie
Jedni żeby pamiętać, inni żeby zapomnieć…
Zawołałem maitre d’hotel
Przynieś mi wino, kolego
Rzekł, nie masz tu tego trunku od sześćdziesiątego dziewiątego
(Zawołałem maitre d’hotel
Bądź łaskaw przynieść mi wino**
Nie widzieliśmy tego trunku, odkąd sześćdziesiąty dziewiąty minął)
(Zawołałem ochmistrza
Przynieś mi mój napitek
Rzekł, nie widział jego „esprit”** od sześćdziesiątego dziewiątego ten szlachetny przybytek)
I ciągle się te głosy z dalekiej wykluwały ciszy
Budząc mnie w środku nocy
Tylko po to, by słyszeć…
Witaj w Hotelu California
Jakie cudne miejsce (jakie cudne miejsce)
Rysy tak anielskie
Żyć z rytmami Hotelu California
(Wyżyć się w Hotelu California)
Miłe zaskoczenie (miłe zaskoczenie), da ci rozgrzeszenie
Lustra na suficie, różowy szampan się pieni
Rzekła, wszyscy tu jesteśmy więźniami, zamknięci we własnym Systemie
(na własnego umysłu życzenie)
I w komnatach się zbierają
Ucztować i bawić
Dźgają To stalowymi ostrzami
Lecz bestii nie sposób zgładzić
Ostatnia rzecz, którą pamiętam
Gdy w stronę drzwi się rzuciłem
Chcąc znaleźć przejście do miejsca, z którego tu przybyłem
Wyluzuj, rzekł nocny portier
Mamy instrukcje/mamy wgrane cię gościć/dogodzić
Możesz się wymeldować, gdy zechcesz
Ale nie możesz stąd odejść………………
*w przypadku słowa ‘colitas’ należy się drobne wyjaśnienie (przyp. tłum.). Otóż słowo colitas nie pochodzi z języka angielskiego, w języku hiszpańskim natomiast oznacza ‘małe ogonki’ (często jest stosowane w kartach dań, przykładowo – colitas de langusta enchiladas to potrawa z ogonów langusty z ryżem ). Lecz na pewno w tekście piosenki o małe ogonki nie chodzi. Słowo to (zmienione przez autora tekstu) odnosi się do słowa colas, którym to słowem określa się czubki łodyg marihuany, które zawierają dużo soków roślinnych i mają intensywny zapach.
** Trudno o bardziej enigmatyczny tekst niż „Hotel California”. Jeżeli z szerokiej puli interpretacji wybierzemy tą „heroinową”-„wino” należy rozumieć jak najbardziej dosłownie. Heroiniści zazwyczaj nie gustują w alkoholu. Jeżeli natomiast czytamy tekst w kontekście inflacji wartości lat 60-tych-możemy mówić o „duchu”, zaszyfrowanym w grze słownej „spirit”-„trunek” vs „duch”. Stąd w jednej z kilku opcji przekładu tego samego wersu przerobiłam „spirit” na francuski „esprit”, co z jednej strony może wydawać się ryzykowne (francuski termin „esprit” oznacza iskrę, ikrę, ognik, przelotny, ledwo uchwytny sposób manifestowania się właściwości rzeczy), z drugiej strony, być może, dzięki swojej wieloznaczności stwarza pomost pomiędzy różnymi sposobami interpretacji.
/przełożyła Jowita Fraś/nikita70/
Piosenka doczekała się wielu nowych wersji i stała się ważnym elementem współczesnej kultury. Niestety najczęściej możemy usłyszeć kopie, i trudno się temu dziwić, bo wersja oryginalna jest tak sugestywna, że trzeba być naprawdę wytrawnym wykonawcą z wyraźną wizją swojego wykonania, aby odkleić się o tego, co zrobił zespół Eagles. Aby zakończyć więc temat kopiowania zaczynamy od remixu. Jam on the Mutha zaproponował autorską wersję z wykorzystaniem struktury harmonicznej i wybranych fragmentów melodycznych oryginału. Co prawda nie jest to szczególnie odkrywcza wersja, ale może właśnie o to chodzi, aby powstrzymać swoje artystyczne popędy i skupić się na materii.
A teraz zaczniemy przegląd wykonań w różnych, często zaskakujących stylistykach. Zaczynamy od R&B w wykonaniu Al. B Sure! Artysta poszedł dosyć odważnie, zmieniając piosenkę kompletnie. Słuchając tej wersji możemy odnosić wrażenie, że to utwór z początków kariery Michaela Jacksona.
Teraz przenosimy się w zupełnie inne muzyczne rejony. Zespół Gipsy Kings, nagrywając wersję flamenco pokazał, że „Hotel California” to utwór uniwersalny i bardzo plastyczny.
Brytyjski Alabama 3, zespół specjalizujący się w muzyce elektronicznej, zaproponował zupełnie inne odczytanie piosenki. Bo oto utwór kojarzący nam się raczej z pogodnym klimatem został wykorzystany do pokazania obszarów nieco mrocznych.
Amerykański zespół The Killers nagrał wersję w stylistyce afro-cubańskiej. Ich propozycja raczej piosenki nie zmienia, a jednak dzięki trochę innej pulsacji i ciekawej, dyskretnej aranżacji pokazuje nam piosenkę w nowym świetle.
I kiedy już słyszeliśmy kilka zaskakujących wersji, kiedy wiemy, że piosenka dobrze brzmi w różnych stylistykach, czas na kolejną niespodziankę. Wykonanie utworu w języku francuskim przez zespół The Cat Empire, z charakterystycznym dla tej muzyki instrumentarium, daje nam możliwość usłyszenia czegoś nowego.
Poprzednie nagranie możemy potraktować jako wprowadzenie do jeszcze bardziej zaskakującej historii. Farhad Besharati, perski instrumentalista grający na kanun (instrument podobny do cytry) właściwie nie zrobił niczego niezwykłego. Jego pomysł to zagranie piosenki w swojej stylistyce. Spodziewam się, że na melomanach z tamtych rejonów to może nie zrobić szczególnego wrażenia, jednak dla nas, dla ludzi, na których jakakolwiek stylistyka azjatycka brzmi bardzo egzotycznie, to niewątpliwie gratka. Lekkie zniesmaczenie może wywołać połączenie ciekawych brzmień perskich z bardzo typową, komercyjną aranżacją popową
Kończymy wersją raperską, ale nie tak oczywistą. Zachowawczość tego wykonania prawdopodobnie wynika z faktu, że zostało nagrane jeszcze w XX wieku, czyli w czasach, gdy ten gatunek nie był jeszcze tak agresywny. Tupac, czyli ikona światowego rapu, tragicznie zmarły w wieku 25 lat artysta, pozostawił po sobie nagranie pokazujące szacunek dla oryginału, w którym jest miejsce na nowoczesność. I to chyba będzie odpowiednie zakończenie spotkania z „Hotelem California”.
Wojciech Wądołowski
listopad, 2019 r.