„Piosenka o okularnikach”

„Piosenka o okularnikach”

Ta piosenka zajmuje szczególne miejsce w bogatym dorobku tekstów Agnieszki Osieckiej. Bo chyba nie ma Polaka, który nie znałby choćby jednej piosenki z jej tekstem. A właśnie „Piosenka o okularnikach” była tą, która całej Polsce powiedziała, że narodziła się nowa gwiazda. Wcześniej teksty Osieckiej znane były tylko dla elit uczestniczących w życiu kulturalnym Warszawy, a dzięki pojawieniu się w telewizji, a potem w radiu, zaczęła się moda na piosenki Osieckiej. „Piosenka o okularnikach” została wykonana na pierwszym festiwalu piosenki w Opolu, więc już pod tym względem zapisała się w historii, bo właśnie tam odniosła wielki sukces. W tamtych czasach sukces festiwalowy sprawiał, że piosenki z dnia na dzień stawały się przebojami. I tak zaczęła się wielka medialna kariera poetki.

A tak o tym sukcesie czytamy w książce Bartosza Michalaka „Na zakręcie. Agnieszka Osiecka we wspomnieniach”:

„Piosenka o okularnikach” święciła triumfy podczas I Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki Opole 63. Jury przyznało nagrody indywidualne autorom tekstu (Agnieszce Osieckiej) i muzyki (Jarosławowi Abramowi), a wykonawczynię Kazimierę Utratę nagrodzono telewizorem i porcelitowym serwisem do kawy. Oto jak Kazimiera Utrata wspominała udział w I KFPP Opole ’63: „O ile sobie dobrze przypominam, nie byłam zakwalifikowana z „Okularnikami” do występu, Zosia Merle miała zaśpiewać coś innego. Ale Zosia nie mogła uczestniczyć w koncercie i zapadła decyzja, że w to miejsce wejdą „Okularnicy”. Stremowana, przerażona, nie przygotowana do występu, weszłam na scenę. W rezultacie… dostałam nagrodę. Otrzymałam telewizor, który do dziś posiadam, a także komplet do kawy, którego nie używam, tylko trzymam na pamiątkę. Pamiętam, że po ogłoszeniu werdyktu wszyscy dziennikarze rzucili się na mnie. Jeden z nich powiedział nawet: „Zrobię z pani wielką piosenkarkę, tylko musi pani zmienić imię i nazwisko, bo te prawdziwe brzmią niescenicznie”… Mnie to nie interesowało. Uważałam, że ta nagroda to zwykły wypadek przy pracy. Agnieszka (Osiecka) wiedząc, że mam do tego taki a nie inny stosunek, przekazała piosenkę Sławie Przybylskiej, która nagrała ją profesjonalnie. Po festiwalu Agnieszka przyszła do mnie do domu, żeby mi podziękować. Przyniosła ze sobą ogromny bukiet kwiatów”.

Muzykę do piosenki napisał Jarosław Abramow-Newerly, który zawsze był kojarzony bardziej z pisaniem słów, m.in., był jednym z założycieli i redaktorów kultowego tygodnika „Od nowa”, autor kilkunastu książek, dramatów i słuchowisk radiowych. Jednak jako założycielowi legendarnego teatru STS zdarzało mu się także komponować muzykę – znane są jego inne piosenki z tekstami Osieckiej: „Mówiłam żartem” i „Widzisz, mała”, a także wielki przebój lat 60. „Bohdan, trzymaj się”. Większość piosenek powstawała na potrzeby repertuaru STS-u, zresztą „Piosenka o okularnikach” tam także miała swoją premierę.

Teraz kilka nowszych wykonań. Większość z nich pochodzi z monograficznych albumów piosenek Agnieszki Osieckiej – te materiały są cenne pod wieloma względami, bo na pewno pokazanie mistrzyni słowa w szerszym kontekście daje lepszy obraz, ale niektóre z nich wyróżniają się osobno. Tak jest w przypadku wersji Anny Serafińskiej, której album jest dla mnie ciągle najciekawszą próbą pokazania piosenek Osieckiej, a „Piosenka o okularnikach” w wersji swingowej jest mistrzostwem. Tutaj słyszymy drobną zmianę tekstową – w wersji znanej z Opola jest: „potem wiążą koniec z końcem, za te polskie 2 tysiące”. Ten fragment został zmieniony pod wpływem zastrzeżenia cenzury, która uważała, że zaproponowana przez autorkę kwota mogłaby świadczyć, że w Polsce jest tak źle. A w wersji pierwotnej, tej zakwestionowanej słyszymy: „potem żyją na wsi, w mieście, za te polskie tysiąc dwieście”. I dobrze, że Anna Serafińska do tego pomysłu powróciła.

 

Drugie wykonanie z płyty poświęconej w całości Agnieszce Osieckiej to nagranie zespołu „Raz dwa trzy”. Tym razem nie możemy mówić o wielkiej kreacji, ale kiedy spojrzymy na cały krążek, na to, w jaki sposób zespół podszedł do piosenek z tekstami wielkiej artystki, to zauważymy, że te stare piosenki nabrały jakiegoś innego sensu.

Podobnie jest w  przypadku wydanej niedawno płyty „Osiecky” zespołu De Mono. Co prawda nie ma tu tyle magii i zabawy formą, ale zgrabna wersja „Piosenki o okularnikach” jest godna zauważenia.

Bardzo osobiście podeszła do piosenki Anna Maria Jopek. Właściwie wszystkie obce piosenki przez nią wykonywane łączy podobna cecha – jest wariacyjnie i magicznie.

 

Ta sama wokalistka ma w swoim dorobku jeszcze jedno wykonanie, duet z Mariuszem Lubomskim. Ta wersja została przygotowana na pamiętny, świetny concert poświęcony pamięci Agnieszki Osieckiej podczas festiwalu opolskiego w 1997 roku. Takie właśnie wykoanania przypominają nam, że utwór w momencie powstawania, na tle repertuaru większości polskich wykonawców był awangardowy.

 

Kończymy wykonaniem Kory, która swoją prostą wersją powróciła do pierwotnego, literackiego charakteru piosenki. I tak historia zatoczyła koło – wokalistka, która do dziś jest na naszym rynku symbolem śmiałości wykonawczej, postawiła na prostotę. Bo dobra piosenka nie potrzebuje wymyślnej oprawy i szukania drugiego dna.

 

Wojciech Wądołowski

maj, 2012 r.