„Thriller”

„Thriller”

Nie po raz pierwszy zaglądamy do kultowego albumu Michaela Jacksona „Thriller”. Właściwie każda piosenka z tej płyty jest obecnie legendą, z tytułową na czele. I aż trudno uwierzyć, że ten wielki hit był dopiero siódmym singlem promującym krążek. Dziś piosenka „Thriller” żyje swoim życiem jako reprezentatywne dzieło połączenia  wielu elementów artystycznej kreacji. Nagranie 14. minutowego  teledysku, który jest właściwie filmem krótkometrażowym, wyznaczyło nowe tory w kinematografii komercyjnej.

Piosenka, jak większość repertuaru z tego krążka to rezultat ciężkiego etapu szukania repertuaru. Ostatecznie zdecydowano się na 9 piosenek napisanych przez 5 różnych twórców. Najwięcej piosenek napisał sam Michael Jackson, ale niewiele mniej, bo aż 3 są autorstwa brytyjskiego kompozytora Roda Tempertona. Początkowo utwór był zatytułowany „Starlight”, jednak Jackson namawiał autora do zmiany na coś bardziej chwytliwego, co przyciągnie młodych słuchaczy. Producent albumu Quince Jones umiał zmotywować bardziej przekonująco, przypominając, że Temperton potrafił znaleźć świetny tytuł na poprzedni album, więc teraz też na pewno coś wymyśli. I tak też się stało, co sam autor wspomina: „Wróciłem do hotelu, spisałem listę 200 lub 300 różnych tytułów i doszedłem do Midnight Man. Rano, zaraz po przebudzeniu, wypowiedziałem to słowo….Coś mi mówiło, że to jest właśnie ten tytuł. Mogłem sobie wyobrazić „Thriller” na czołówkach stron Billboard’u, już widziałem spoty reklamowe z tym jednym słowem”.

Początkowo obawiałem się, że nowych wersji piosenki będzie mało, bo chyba niełatwo sięga się po kultowe i znakomicie wykonane utwory. Ku memu zdziwieniu jest sporo całkiem interesujących nagrań. Zaczniemy od wersji pokazujących utwór w wersji „nagiej”. Nagranie Joe Dolce, dowcipne i utrzymana w koncepcji pastiszu, pokazuje prawdziwą piosenkę. Bez całego bogactwa brzmieniowego z wersji Jacksona i bez jego brawurowej interpretacji piosenka okazuje się utworem zwykłym, jakby  jednym z wielu.

Podobne oblicze piosenki pokazuje Imogen Heap. Tutaj także jest skromnie, jeszcze bardziej lirycznie. Dla osób mocno przywiązanych do wersji pierwotnej to nagranie może być dużym zaskoczeniem. Dla mnie zaskoczeniem miłym.

Zespół Honeywagon Music wykonał wersję trochę inną, osadzoną w stylistyce country. Muszę przyznać, że takie podejście do kultowego utworu wymaga dużej odwagi. Muzycy jednak podeszli do tego wykonania z dużym szacunkiem.

Osobne miejsce trzeba poświęcić producentowi albumu Quince Jonesowi. Ten artysta, jedna z większych postaci muzyki XX wieku miał ogromny wpływ na sukces wielu artystów. Już sam fakt, że te dwie znakomite osobowości: Jones i Jackson potrafiły ze sobą współpracować świadczy o tym, że w sztuce wszystko jest możliwe. Bo właśnie dopiero, kiedy posłucha się wersji bardzo skromnych, bez całego aranżacyjnego bogactwa, to zaczynamy sobie zdawać sprawę ze sztuki kreacji producenta „Thrillera”. Dziś ten album każdemu słuchaczowi kojarzy się z mocnym, charakterystycznym wstępem często wykorzystywanym w wersjach innych artystów. W nagraniu wykorzystano także wiele odgłosów niemuzycznych, jak otwieranie drzwi, odgłos kroków, wiejący wiatr, diabelski śmiech i ujadający pies. To wszystko jest tak spójne z całą resztą, świetnymi głosami towarzyszącymi i partią mówioną, że udział Michaela Jacksona, osoby w tym wykonaniu najważniejszej, sprawia wrażenie jedynie jednego z równoprawnych  elementów.

Wykonanie utworu przez wiele świetnych orkiestr to właśnie dowód uznania dla aranżacji Quince Jonesa. W takich wersjach, jak ta w wykonaniu London Symphony Orchestra widać ogromny wpływ producenta na ostateczny kształtu utworu.

Wersja zespołu Aereogramme pozostaje w mrocznym klimatach, jednak tutaj jest nieco inaczej. Spokojny nastrój jeszcze bardziej podkreśla mroczny charakter.

Wokalny zespół Duwende nagrał wersje znakomitą. Zresztą kapela wydała 2 płyty z wersjami a cappella piosenek Michaela Jacksona. To co słyszymy tutaj to maestria najwyższego poziomu – kreatywna koncepcja, nowoczesna aranżacja i perfekcyjne wykonanie to dla mnie wzór dla wszystkich zespołów próbujących śpiewać wielogłosowo.

Osobną kategorią jest tworzenie remixów piosenki. Najczęściej są to próby unowocześnienia i tak wyjątkowo nowoczesnego, wyprzedzającego swoje czasy utworu. Propozycja Steve Aoki nie robi piosence krzywdy, dodając jedynie kilka elementów. Tego słucha się z przyjemnością.

Ciekawą zabawę zrobiła Malinda Kathleen Reese przy użyciu google translatora. Malinda przetłumaczyła tekst na kilka różnych języków, następnie wróciła do j. angielskiego. Efekt jest zabawny. I może to wykonanie artystyczne nie jest, ale pokazuje, że kreatywność może się przejawiać w różnych obszarach. Wystarczy mieć dobry pomysł.

Wersja Kevina Ceballo w dużym stopniu wykorzystuje to, co już wcześniej wymyślono.  O wybitnej kreatywności nie można tu więc mówić. Warto jednak docenić profesjonalizm i próbę przeniesienia piosenki do stylistyki latynoskiej.

Dlaczego tej piosence przyglądam się tak późno? Byłem przekonany, że to utwór z kategorii „niedotykalskich”, czyli takich, których nikt nie ma śmiałości wykonywać, bo są na tyle doskonałe. I tutaj wielkie zaskoczenie – „Thriller” wbrew pozorom nie jest piosenką, której inni wykonawcy się boją. To bardzo dobrze, bo dzięki temu mamy okazję posłuchać kilku interesujących wersji.

 

Wojciech Wądołowski

luty, 2018 r.