„To ostatnia niedziela”……
……………….dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas.
To ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,
spojrzyj czule dziś na mnie
ostatni raz.
Któż nie zna tej piosenki? Tego starocia, bo utwór powstały w 1935 roku dla wielu z nas kojarzy się z lamusem. Nic dziwnego, skoro sztandarowym wykonawcą był pieśniarz poprzedniej epoki – Mieczysław Fogg, który opuszczając Chór Dana „zabrał” ze sobą tę piosenkę. Dlatego też uważa się, że to właśnie pan Fogg był pierwszym wykonawcą tego utworu. Dziś trudno ustalić, kto go pierwszy zaśpiewał, ale wiadomo, że Chór Dana zrobił to zanim Mieczysław rozpoczął karierę solową.
Piosenka „To ostatnia niedziela”, często błędnie nazywana „Ta ostatnia niedziela”, to tango autorstwa Jerzego Petersburskiego (muzyka) i Zenona Friedwalda (tekst). Nazwisko kompozytora, twórcy wielkich nieśmiertelnych przebojów XX wieku („Już nigdy”, „Tango milonga”, „Odrobinę szczęścia w miłości”), jest gwarantem najwyższego kunsztu.
I pewnie głównie atrakcyjność muzyczna sprawia, ze piosenka jest niekończącą się atrakcją dla wielu poszukujących artystów. Co szczególnie ciekawe, najwięcej jest wykonań zagranicznych. To kolejny dowód uznania dla kompozytora. Całkowicie odrębne życie tej piosenki stanowi jej wyjątkowo liczne pojawianie się w produkcjach filmowych, nawet reklamach telewizyjnych (Link 4).
Po polsku
W Polsce piosenka ciągle kojarzy się z minioną epoką, więc nic dziwnego, że dla wielu osób może to budzić skojarzenia obciachu. Na szczęście są artyści, którzy nie boją się wyzwań, stąd na naszym rynku co jakiś czas pojawiają się nowe wersje. Większość z nich, niestety, nie wyróżnia się niczym szczególnym, bo nawet propozycje Piotra Fronczewskiego, Kory, czy Marii Sadowskiej są przeciętne.
Na tle tych wszystkich prób wyróżnia się ciekawa, odważna propozycja kapeli Cinq G.
Interesująca jest także wersja wokalistki z kręgów muzyki flamenco, Magdy Navarrete. Piosenka znalazła się na jej pierwszej płycie, dodając temu ciekawemu wydawnictwu dodatkowego uroku. Co prawda nie jest to wersja polskojęzyczna, ale to może dodatkowy plus.
Zresztą okazuje się, że ta piosenka z innym językiem nabiera zupełnie innego sensu. Być może dlatego, że nie jest taka mroczna.
Po rosyjsku
„To ostatnia niedziela” jest niewątpliwym hitem na rynku rosyjskim. Ilość wersji w najprzeróżniejszych składach (chóry, zespoły wokalne, soliści, orkiestry), ilustruje zainteresowanie tym utworem na poziomie znacznie wyższym, niż na polskim rynku. Co prawda prawie wszystkie wersje są sztampowe i nierzadko w złym guście, co nie pomaga samej piosence. Na szczęście honoru utworu zdecydowanie broni ścieżka dźwiękowa do filmu animowanego formacji First Squad.
Po angielsku
Niezły wstęp do tej piosenki w językach obcych zrobiła już Magda Navarrrete. Wokalistka uświadamia, że czasami zabieg dodania obcojęzycznego tekstu może prowadzić do pokazania zupełnie nowego oblicza piosenki. Oczywiście sam język nie wystarczy, bo to tylko jeden z zabiegów mieszczących się w koncepcji na utwór. Francuski duet Bumcello poszedł jeszcze dalej. Ich wersja brzmi nowocześnie, odważnie i nowatorsko.
Instrumentalnie
Kropką nad „i” są wykonania instrumentalne, które potwierdzają klasę kompozytora – ta piosenka istnieje nawet bez tekstu. Nic dziwnego, że mistrz gitary, Jarosław Śmietana, zagrał tę piosenkę z klasą i polotem. Czyli jak zwykle po swojemu.
Po Cezikowemu
Osobną kategorię stworzył nieoceniony Cezik. W jego wersji, oprócz świetnej zabawy, jest kompendium wiedzy na temat tworzenia nowych wersji. Tej propozycji nie należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach rozrywki, bo niektóre wykorzystane tu pomysły przydałyby się niejednemu „artyście”.
Tym miłym akcentem kończymy naszą opowieść. A morał? Proszę bardzo: jeśli nie masz nowatorskich pomysłów, skorzystaj z podpowiedzi Cezika – gdy umiejętnie je wykorzystasz, to może nawet otrzesz się o artyzm. I wtedy wszyscy, zapewne łącznie z Cezikiem, będą zadowoleni.
Wojciech Wądołowski
Wrzesień, 2012 r.